wtorek, 16 września 2014

Kto rano wstaje... ten idzie do szkoły

No nie trudno chyba w ostatnie dni zauważyć, moją nikłą (a wręcz zerową) obecność w tych stronach internetu. Co ciężko mi powiedzieć, nie mam siły ani czytać blogów, ani go pisać. Na pewno nie w tygodniu. Liceum to faktycznie już nie są przelewki. Każdy nauczyciel musi nas sprawdzić, określić nasze możliwości,

poniedziałek, 1 września 2014

Nie rozmawiaj ze mną (2)

A więc, tada druga część jest! Zaczynam to pisać w wakacje, a dodaję w roku szkolnym... ale kicha, co? Po części się cieszę, a z drugiej strony jestem lekko niezadowolona. Dość wolności, późnego chodzenia spać, zarywania nocek i odsypiania w dzień... Znajomi też będą mieć mniej czasu, eh :( No ale nic, musimy razem znaleźć jakieś pozytywne strony, trzymajmy się!



      Poranki na przedmieściach są rzeczą niezwykle przyjemną i, w sumie, piękną. Szczególnie, gdy twoje okno wychodzi na pole lawendy prowadzące ścieżką do połyskującej delikatnym srebrem tafli jeziora i rosnącego za nim lasu. Dominic nie mógł zasnąć, więc usiadł na szerokim, drewnianym parapecie, obserwując jak natura powoli budzi się do życia. Nie przejmował się zbytnio chłodem, który odczuwał, bo próbował przypomnieć sobie swój sen.

sobota, 30 sierpnia 2014

Legenda Słowika (10)

Ostatnio mało piszę, bo mam kryzys twórczy i wewnętrzny, za co z góry przepraszam. Dopiero teraz zaczęłam wątpić w siebie i swoje umiejętności, ale mam nadzieję, że to przejdzie. Dzisiejszy rozdział trochę będzie się różnił, bo z punktu widzenia Noah się czegoś dowiemy :) Zapraszam więc



      Noah nie wiedział co nim pokierowało, żeby tak postąpić. Nagle poczuł ogromną potrzebę, żeby jej dotknąć, być bliżej. Nie mógł się temu oprzeć. Była w końcu taka piękna, nawet ze świeżymi jeszcze śladami łez na policzkach. Nie nosiła makijażu, więc nie zamieniła się nagle w straszną wiedźmę, a jej oczy tylko nabrały blasku od płaczu. Mimo to, nigdy więcej nie chciał widzieć, żeby płakała.
      'O czym ty myślisz, stary?!' zganił się w myślach, wściekły. Kiedy wbiegł pomiędzy drzewa, kompletnie nie przejmując się kierunkiem, czy gęstą ciemnością, w głowie kołatała mu jedna, uporczywa myśl 'Ona cię nie chce!'. Zastanawiał się, czemu aż tak bardzo go to zabolało, przecież miał ją tylko wykorzystać. Sprawdzić coś. Może to wina pełni, która jest bliżej, niż by tego chciał. Będzie musiał wrócić wtedy do stada, choć ani trochę mu się to nie uśmiechało.

      Postanowił załatwić to już teraz. Zostać z nimi przez parę dni i się uspokoić, ochłonąć. Porozmawiać o wszystkim i o niczym, zobaczyć matkę. Zatrzymał się, rozglądając dookoła. Wokół niego nie było nic, poza przyrodą. Wysokie drzewa pięły się pod niebo, zasłaniając księżyc i gwiazdy, choć wiadomo było, że one tam są. Na ziemi leżały liście i najrozmaitsze igliwie, gdzieniegdzie przemknęła jakaś wiewiórka, albo mniej tchórzliwy lis. Nawet zwierzęta się go bały, to oczywiste - w końcu był drapieżnikiem.
      Westchnął jakby ze znużeniem i zdjął z siebie koszulę, po czym złożył ją w kostkę i odłożył na chwilę na ziemię. Tak samo postąpił z czarną koszulką, ale spodniami to już się zbytnio nie przejął. Pewnie dziewczyna i tak się nie zdenerwuje, w razie czego może je odkupić - ma dużo pieniędzy do dyspozycji. Uklęknął na ziemi i spojrzał przed siebie. Zaczął szukać w sobie tego nieodłącznego pierwiastka, który zawsze krył się zaraz pod powierzchnią i czynił go wilkokształtnym. Nie musiał długo czekać.
      Bestia odpowiedziała na jego wezwanie niemal natychmiast, napinając skórę i wszystkie mięśnie. Dzięki wilkowi wewnątrz miał idealnie wyrobione ciało i nie musiał też przejmować się niezdrowym jedzeniem. W sumie to i bez tego pewnie by się nie przejmował. Zgiął się w pół, ale nie z bólu, a z ekscytacji, która towarzyszyła przemianie. Czuł jak jego ciało się przekształca, jak zmienia się w stworzenie lasu i wciągnął powietrze między zaciśniętymi zębami.
      Zaczął się trząść, kiedy  kości zaczęły się przemieszczać, a skórę porosło futro. Krzyknął radośnie, po chwili już stojąc na czterech łapach i tryumfująco zawył do księżyca. Uwielbiał tę formę, która dawała mu nieograniczoną wolność, pozwalała na bycie sobą i tylko sobą. Powęszył chwilę w powietrzu i zawrócił, stado powinno teraz wrócić na swoje tereny, żeby spotkać się z tymi, którzy tylko odwiedzają watahę, tak jak on. Było to dobre rozwiązanie, nie musiał walczyć z nikim o dominację, a pewnie wielu byłoby chętnych spróbować. Jemu nie było to w smak, bawić się w tę całą watahę, prowadzenie stada i dbanie o nie. Nie był wystarczająco odpowiedzialny. Ba! Nie był wcale.
      Potrząsnął łbem, skupiając się z powrotem na tętencie łap o twarde podłoże. Na wietrze muskającym jego gęste futro, przeczesującym je jak delikatne palce. Zadrżał, przeskakując pień zwalonego drzewa. Brakowało mu tej siły mięśni, sprężystości i łatwości, z jaką biegł. Zaczął przyspieszać, testując swoją wytrzymałość. Świat wokół się rozmazywał, drzewa przemykały przed oczami, ale nic się nie liczyło. Tylko pęd, to ekstatyczne uczucie, które narastało w nim z prędkością światła. Nagle ją wyczuł. Zatrzymał się w miejscu tak szybko, że aż przysiadł na zadzie. Zawrócił łeb, a jego zielono-złote oczy zabłysły niebezpiecznie.
       Stała na skraju polany, którą minął. Nie zauważyła nic. Cudownie. Schylona głowa, rozluźniona sylwetka, idealna sytuacja. Zaczął się skradać, nie spuszczając jej z oczu nawet na sekundę. Powoli wywiesił język i oblizał się, był bardzo głodny. Szedł wręcz przytulając brzuch do podłoża, omijając większe gałęzie, które mogłyby go zdradzić. W końcu rzucił się na nią, a ona zdumiona podniosła łeb. Sarna nie miała szans. Próbowała uciekać, lecz dystans był zbyt mały, a on miał jeszcze bardzo dużo siły. Zdecydowanie zbyt szybko zatopił kły w szyi łani, czując jak gorąca krew spływa mu po pysku. Zabrał ją z tego świata. Takie było prawo jego świata, zabij - albo zostaniesz zabity.
      Kłami rozrywał skórę, próbując dostać się do parującego, gorącego mięsa. Boskie uczucie, które mu towarzyszyło sprawiało, że mruknął z zadowoleniem i wgryzł się głęboko w łopatkę swojej ofiary.W tym momencie nie był sobą. Kontrolę przejęła druga natura, nad którą każdy z nich musiał panować praktycznie cały czas, bo ryzyko utracenia siebie było ogromne. Noah po raz pierwszy pozwolił sobie wypuścić prawdziwego wilka na wolność i nie żałował tego. Poczuł się wolny, wreszcie mógł odpocząć. Zapadł w sen.
       Jego zmienione ciało biegło przed siebie, węsząc i szukając tropu stada. Wyczuł coś innego. Nos wilka przykleił się wręcz do podłoża, a ciało biegło. Pędziło na złamanie karku, choć pierwszy głód został zaspokojony, to natura śpiewała, ciesząc się polowaniem. To był jego świat, Noah wewnątrz uśmiechnął się, pozwalając zwierzęciu królować. Nie rozumiał gdzie biegł, w innym wypadku pewnie by zawrócił.
       Miękkie poszycie tłumiło dźwięki, więc nie dało się słyszeć, że się zbliża. Umysł chłopaka także był zagłuszony przez "myśli" dzikiego zwierzęcia. Nikt nie wyczuł zagrożenia. Wilk o jasnym umaszczeniu wyskoczył na drogę dwóch koni. Od razu powstał gwar i harmider, wierzchowce spłoszyły się i stanęły dęba, gotowe atakować kopytami. Brat wilk Noah nie miał szans i wyczuł to od razu. Zawarczał wściekle, chcąc mimo to walczyć. Mimo sytego posiłku wcześniej, nic nie mogło go powstrzymać. To był instynkt, natura, pradawne natchnienie.
       Ktoś krzyczał, ale duży, piaskowy basior nie rozumiał słów, kojarzył tylko barwę, lecz wszystko przesłaniała mu teraz czerwona mgiełka. Wściekł się bez konkretnego powodu, nie pozwalając wrócić do siebie zaniepokojonemu Noah. Wewnątrz jego umysły rozpoczęła się walka, pojedynek zwierzęcia i człowieka, który bardzo często jest ceną spuszczenia go z łańcucha. Coś takiego nie powinno się stać, ponieważ wynik często był negatywny dla osoby, która się tego dopuściła. Chłopak nie zamierzał się poddać. Wielkie cielsko rzucało się w te i we w tę, nie mogąc się zdecydować kogo posłuchać.
       Ogólne zamieszanie powiększyło się jeszcze bardziej, gdy na drogę wypadły kolejne trzy wilki. Dwa rzuciły się w stronę koni, wcale nie chcąc ich atakować, a jeden skoczył na Noah i przygwoździł go do ziemi. Warczał i kłapał szczęką tuż przy jego uchu.
- Uspokój się - usłyszał nagle głos. Wcale nie chciał się mu poddawać, ale postanowił to zrobić. Nie wiedział, czy sam sobie poradzi.
- Dam sobie radę - charknął w odpowiedzi.
- Nie dasz, wilk przejął kontrolę - głos stawał się bardziej natarczywy i jakby napierał na jego umysł. Bestia zaczęła wycofywać się do tyłu. Taką właśnie moc miał w sobie basior alfa.
       Noah upadł na ziemię, oddychając głośno i sapiąc. Kończyny miał wiotkie od ogromnego wysiłku, nie było mu łatwo. Kiedy uniósł powieki, zobaczył dwa konie, na które uprzednio się rzucił. Stały już spokojnie, a obok nich Ralph rozmawiał z Kai'em, który patrzył na niego gniewnie i posępnie. Obok ujrzał Anahi, której oczy wielkie jak spodek wpatrywały się w niego ze strachem. Doprawdy, była piękna nawet gdy się bała.
      Dopiero po chwili dotarło do niego co wywołało ten wyraz w jej oczach i skrzywienie na twarzy. On. To on ją przerażał. Wściekł się na siebie jeszcze bardziej i poderwał się na łapy, kierując w stronę watahy. Wiedział, że tam była, wyczuwał ją. Całkiem niedaleko. Nie zważał na protesty alfy, ani warknięcia pozostałych dwóch wilków. Popędził przed siebie.
      W myślach miał zamęt, nie mógł określić co ze sobą zrobić. Nie mógł się skupić. To wszystko było trudne i pokręcone, całkiem nielogiczne. Chciał już być w domu, przy rodzinie. Choć jednego jej członka pozostawił za sobą. Kiedy wypadł na polanę, jego matka już tam stała. Wyszła mu na przeciw, tuląc się do miękkiego futra, teraz lepiącego się od szybkiego biegu. Nie musiał nic mówić, wiedziała, że coś jest nie tak. Spojrzała na niego swoimi zielonymi oczyma z pionowymi źrenicami i westchnęła lekko. Zauważył, że na szyi przybyło jej łusek. Będzie musiała niedługo zmienić skórę.
      Zaśmiał się gorzko w myślach, przypominając sobie jak kiedyś patrzyli na nich rówieśnicy. Ojciec wilkołak, matka wężoskóra. On był hybrydą, choć większość przypadło mu wilczych genów, chwała naturze! Powoli zmienił postać, krzywiąc się, kiedy kości wracały na swoje miejsce. Kobieta odwróciła się, chcąc dać mu choć trochę prywatności. Ubrał się powoli, znajdując w kryjówce w krzakach spodenki khaki. Cóż, musi wystarczyć.
- Mamo, skąd wiedziałaś?
- Czuję kiedy moje dzieci mnie potrzebują, przecież wiesz - uśmiechnęła się lekko, lecz po chwili spoważniała. - Jednak nie mogę uwierzyć, że wypuściłeś go na zewnątrz. Twój ojciec bardzo się zmartwił, sam musiał biec ci na ratunek. Nie możesz popełniać znów takich głupstw, co było tego powodem? Wiem, że nie zrobiłbyś tego ot tak.
- Miałem mętlik w głowie - mruknął po chwili, nie wiedząc ile może matce powiedzieć. Choć może jako kobieta by zrozumiała? Zresztą była jego rodzicielką. - To chyba przez zbliżającą się pełnię. I dziewczynę...
- Dziewczynę? - syknęła zdumiona. - Zostajesz na ten tydzień, prawda?
- Prawda, zostaje - powiedział jego ojciec wyłaniając się z lasu za nimi. - Musi ochłonąć, przemyśleć parę spraw i się uspokoić. Przestraszyłeś ją, wiesz o tym?
- Wiem, tato - warknął sfrustrowany. Co miał zrobić? Przepraszać?
- Ralph, musisz mi wszystko opowiedzieć - stwierdziła jego matka.
- Sammy, spokojnie - stwierdził starszy wilkołak. Westchnął głęboko. - Kai zabiera ją do ich królestwa, zawołaj Charlie, trzeba ją tam posłać.
- Tak jest, tatusiu - dziewczyna wychynęła nawet nie wiadomo skąd. Jej jasne włosy połyskiwały, a oczy identyczne jak matki błyszczały inteligencją. Spomiędzy warg wysunął się lekko rozdwojony jak u węża język. - Znajdę się tam jeszcze przed nimi.


No więc, trochę krótko, ale to chyba nic. Wolę opowiadać co się dzieje u Anahi, Noah musi być po prostu sobą, czyli teraz trochę odpocząć. Widzę, że spodobało Wam się 'Nie rozmawiaj...' - 128 wyświetleń wow wow wow. Przeżyłam wielki szok, serio. Szkoda, że prawie nikt nie odważył się skomentować. No ale skoro tak się sprawy mają, to właśnie to będzie następne w kolejności, potem wpada smok Saah i jego Charlotte, czyli W Mroku :) Dajcie znać pod spodem czy się podobało!
Pozdrawiam, Nari

<<Poprzednia część                                                                                             Następna część>>

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Nie rozmawiaj ze mną (1)

Więc jest to nowe opowiadanie, żeby oderwać się od rzeczywistości romansów choć na chwilę. Ma być to w zamierzeniu horror, o który poprosiła mnie i zainspirowała wspaniała Patrycja! :* Dlatego właśnie biorę się za pisanie, bez zbędnych słów, niedługo też możecie doczekać się Anahi - ponieważ Noah wreszcie zaczął opowiadać :) Tak, więc, czytajta i komentujta jeśli możeta! ( a wiem, że możecie, macie nawet włączoną opcję anonimowości...) :p


      Dominic od początku nie był za przeprowadzką do nowego miasta. Musiał porzucić szkołę, znajomych i karierę sportową, którą na dobrą sprawę dopiero rozpoczął. Ojciec stwierdził, że tak będzie najlepiej dla rodziny, głównie mając na uwadze matkę z napadami depresyjnymi. Pewnego dnia po prostu wszedł do pokoju chłopaka i oznajmił, że wyjeżdżają na drugi koniec kraju. Zdanie jego i młodszej siostry, która mimo tego, że chodziła do przedszkola i zrobiła o to wielką awanturę, się nie liczyło.

niedziela, 24 sierpnia 2014

Coś o dwóch siostrach, czyli nienawiść i miłość

Tak jak się pewnie domyślacie po tytule, dzisiaj znowu dodam moje pseudo-mądrości, oraz przemyślenia na temat wyżej podany :) Nie będę przeciągać, pozwólcie, że zacznę więc.


      Ludzie, jak ogólnie wiadomo, jako istoty są zdolne do posiadania i odczuwania emocji. Nie będę teraz rozmawiać o tym co ze zwierzętami, ponieważ zdania są podzielone, ja jestem za tym, że owszem, czują - ale teraz to raczej nie ważne.O czym innym chciałam pisać.
       Nie jest to żadnego rodzaju artykuł, ani nic pewnie w tym temacie - na pisaniu czegoś takiego się nie znam, choć przyznam się bez bicia, że i to już robiłam. Pewnie to po prostu nie mój żywioł. Za to mogę się z Wami podzielić moimi przemyśleniami, na tematy siakie i owakie, jakie tylko mi do głowy wpadną. Cóż, żeby nie przeciągać tego jakże niepotrzebnego i nudnego gadania - przejdźmy właśnie do tematu głównego. O, tam na górze, w tytule.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

One Shot(7) - Coś na kieł - for Healy

No to tak jak prosiła Healy, coś o wampirach, tak? Specjalnie dla Ciebie więc dodaję te oto opowiadanie, które w sumie jest pisane na żywioł. Czego ja w ten sposób nie piszę? Dobre pytanie :D No więc, nie wiadomo jak szybko dodam Anahi, bo skoro piszę to z punktu widzenia Noah, to musi to być przemyślane. W okresie wakacji jak wiadomo bardzo trudno się myśli... Jeśli jesteście ciekawi, u mnie wszystko bardzo w porządku, chciałabym, żeby do końca wakacji było lepiej! :) a jak tam u Was? Wyprawki już macie?


      Pewnego dnia obudziłam się ze strasznie złym przeczuciem. Płatki smakowały jak... w sumie były bez smaku, mleko za tłuste, a na mojej głowie w najlepsze wił się ogromny kołtun. Racja, przecież to nic nowego! Siedząc przy stole żułam miodowe kółeczka, które ni w ząb tym miodkiem nie smakowały. Zdziwiło mnie tylko to, że mojego brata nie ma już w domu. Rodzice jak zwykle radośnie pojechali do pracy o godzinie ósmej, kiedy my smacznie jeszcze spaliśmy. Kamil raczej nie wstawał do drugiej po południu, ale kto by się w szczegóły wdawał. Są wakacje, niech robi co chce!

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Co mnie tu tak mało?!

Jak pewnie dało się łatwo zauważyć, jestem pewna, że tego nie przeoczyliście - ostatnio nic nie dodaję. Ja wiem, że jestem okropna i mi przykro z tego powodu, ale zwyczajnie... złapałam lenia? Macie pełne prawo mnie teraz skarcić, ale kompletnie mi się nie chce ruszać klawiatury, ani długopisu. Poza tym potrzebuję czasu na podłapanie słów, które wywietrzały mi z głowy w tempie ekspresowym, jak tylko zrobiłam sobie króciutką przerwę. Mam więc nadzieję, że mnie przez to nie nienawidzicie :( Postaram się jak najszybciej coś dodać, mam nadzieję, że mnie w tym czasie nie opuścicie? A może chcecie przeczytać coś konkretnego spod mojego pióra? Zawsze możecie podrzucać pomysły, kto wie, może to właśnie Wy przegonicie mój zastój pisarski!

Tak więc, do zobaczonka
Jestem wdzięczna, że ze mną tu jesteście
Kocham Was
Nari :)

niedziela, 20 lipca 2014

One Shot (6) - The glass love

Nie wiem skąd u mnie taki pomysł na to opowiadanie, ale nie daje mi spokoju. Poza tym muszę Was poinformować, że wyjeżdżam na tydzień, w poniedziałek. Znowu do Berlina :) Nie chcę Was już zanudzać, więc... Jak widzicie zresztą, pojawiła się zakładeczka "Przemyślenia" - czasem będę tam pisać co sądzę, tematy możecie też jakieś podrzucać. Nie będzie Wam to przeszkadzać?


      Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za lasami pokrytymi białymi czapami śniegu i za oceanami skrzącymi się w słońcu - stał zamek. Zbudowany był z hartowanego szkła, a w jego wnętrzu mieszkali szklani ludzie. Byli idealni, nie mieli na sobie żadnej niedoskonałości, a także nigdy się nie starzeli. Żyli w harmonii, bo ich charaktery były tak samo bez skazy, jak wiecznie młode twarze.

sobota, 19 lipca 2014

Jacy są na tym świecie ludzie?

To co napiszę dzisiaj nie jest opowiadaniem, aczkolwiek jeśli ktoś będzie chciał, to to przeczyta. Mianowicie chciałam wspomnieć o tym, że ostatnio bardzo często spotykam się w internecie z bardzo smutnymi artykułami. Cały czas ktoś umiera, ktoś zostaje porzucony. Głównie dzieci...


Jak można zabić dziecko? Nie wyobrażam sobie dokonania aborcji, bo 'za wcześnie', 'bo wpadka', 'bo tak będzie lepiej' - coś takiego równa się dla mnie z normalnym morderstwem, bo to w końcu mały człowiek, który rozwija się pod sercem matki, prawda? Co złego zrobił, że ma umrzeć? Pchał się na ten świat? On sprawił, że niedojrzali rodzice byli nieostrożni? Niewinne dzieciątko ma cierpieć za winy takich ludzi, to przecież okropne.

niedziela, 13 lipca 2014

Władcy Olimpu (3)

No więc wracam tutaj do Was znów. Dzisiaj w towarzystwie całego wspaniałego Panteonu i paru bohaterów. Dzisiaj jeszcze opowiadanie to nie przejdzie do "akcji właściwej", a będzie przedstawione z punktu widzenia drugiego, niezwykle istotnego bohatera. Mam nadzieję, że Was to nie zanudzi, zanim zacznę pisać o tym co dzieje się na Arenie na bieżąco, a co z mapą to szczerze nie wiem. Sama nie mam za bardzo jak, a wszyscy znajomi twierdzą, że nie potrafią (ojoj sierotki!) :) Zaraz po tym spodziewajcie się Anahi i mam małe pytanko - chcecie może tym razem zorientować się w sytuacji z punktu widzenia Kai'a, albo Noah? Mogę dla was taki speszyl zrobić. Zapraszam do czytania :)



Alexander
   
      Dwaj wielcy bracia od narodzin przyglądali się pewnym bliźniakom. Razem z upływem czasu coraz bardziej chcieli mieć ich w swoich Obozach, lecz żaden nie godził się na pojedynczego chłopca. Wszystko, albo nic - tak do siebie mówili, patrząc na bawiących się maluchów.
      Pewnego dnia, kiedy Dzeus i Posejdon postanowili rozwiązać swój spór, udali się nad brzeg morza. Tam też skierowali Alexandra i Hektora, synów Antoniusza i Penelopy. Bracia stanęli obok siebie i poczęli rozmawiać:

piątek, 4 lipca 2014

W Mroku (7)

Straasznie przepraszam za tak długą nieobecność, ale z racji, że zaczęły się wakacje - złapałam lenia. Całe dnie tylko leżę i nic nie robię, albo nie ma mnie w domu. Zresztą musiałam przemyśleć akcje, bo nagle naszła mnie ochota na zmiany, więc stanie się coś innego niż sama myślałam :) Do tego siły nie miałam ostatnio ani czytać, ani pisać, ale to nic... Jak tam świadectwa? Są paseczki? Pochwalcie się! U mnie oczywiście jest :) Także, przepraszam i dziękuję tym, którzy dalej są tu ze mną :)

      Zimny wiatr smagał mnie po nagiej skórze ramion, a trzepot skrzydeł brzmiał wściekle w ciszy. Zastanawiałam się, czy powinnam wszystko wyjaśnić smokowi, ale przecież to on mnie przetrzymuje w tym starym domu, a do tego zostawia samą. Zignorowałam sumienie, które podpowiadało mi, że obdarzył mnie zaufaniem. Jak można komuś ufać po tak krótkim czasie?

niedziela, 22 czerwca 2014

One Shot (5) - Mój najdroższy przyjacielu

Dawno nie było żadnego one shot'a... dawno nic nie było... Przepraszam więc, że tak Was zaniedbuję i nic na to nie poradzę, bo czasu mam mało. Albo mnie nie ma w domu, albo śpię - bo jestem całe dnie maksymalnie wyczerpana nie wiadomo czym. Jako iż na WO nie mam póki co kompletnie weny, wszystko będzie szło poprzednim tokiem, więc możecie się niedługo spodziewać W Mroku :) Hope you enjoy


      Kiedy Marysia wracała do domu po dodatkowych zajęciach, miała wrażenie, że coś jest nie tak. Ot, zwykłe przeczucie, które można zignorować i rzucić w kąt. Tak samo zrobiła i dziewczyna. Nie przejmując się niczym, ani zbliżającą się późną porą czy dzwoniącym w nieskończoność telefonem. Poszła spotkać się z przyjaciółmi, jak to robiła zawsze na koniec dnia.
       Po spędzeniu przyjemnych dwóch godzin w gronie najbliższych znajomych i dobrego jedzenia, zdecydowała się wrócić do domu. Zdziwiona spojrzała na wyświetlacz swojego nowego smartfona, który uparcie twierdził, że matka dzwoniła do niej aż dwadzieścia sześć razy. Poza tym miała trzynaście wiadomości tekstowych, wyłączając powiadomienia o nieodebranych połączeniach, kolejno od siostry, brata i ojca.

wtorek, 17 czerwca 2014

Legenda Słowika (9)

Co prawda najpierw miałam wstawić WO, ale ta część akurat wychodzi mi póki co tak sztywno i beznadziejnie, że mi samej nie chce się tego czytać. Dlatego przychodzę do Was z Anahi i Kai'em, oraz gdzieś zagubionym, smutnym Noah'em :) Piszę tę notkę około godzinę przed tym jak wyjadę na wycieczkę, w razie gdybym umarła gdzieś po drodze (hahaha) to się o tym na pewno dowiecie :p Ktoś się tym zaopiekuje najpewniej, a jak nie to zrobię temu komuś Paranormal Activity... No nic, rozpisałam się. Zacznijmy z 'tekstem właściwym' !


       Stajenny Karol, aż wstrzymał oddech czekając na jej reakcję. Stała tak dosłownie chwilę, nic nieznaczący moment. W końcu niepewnym krokiem ruszyła w stronę klaczy, która obserwowała ją czujnie swymi czarnymi oczami. Kiedy Anahi w końcu podeszła do niej, jakby z wahaniem, położyła rękę na jej pysku kawałek nad chrapami, które rozdęły się chcąc pochwycić jej zapach. Dziewczyna zdziwiona zaśmiała się, a koń parsknął. Wtem odezwał się Kai:

- Nie jest to właściwie do końca angielka. Często nazywamy ją szlachetną półkrwią, z tego powodu iż jej matka była czystym arabem, a ojciec wyścigowym folblutem. Jak widzisz, nie jest zbyt wysoka, żebyś w razie wypadku nie spadała nie wiadomo jak długo i co byś sobie kości nie połamała. Ot, marne metr siedemdziesiąt w kłębie - chłopak zdawał się naprawdę wciągać w to, o czym opowiadał. Musiał kochać te zwierzęta. Jego oczy nabrały łagodnego wyrazu, kiedy patrzył na klaczkę, która podbiegła do niego spokojnie. - Podkłusowała, tak się nazywa ten chód konia. Jak można zauważyć po ojcu odziedziczyła dobrze zbudowaną szyję, suche i zdrowe nogi, a także brak wad postawy. Matka zostawiła jej w spadku maść i szlachetny wygląd pyska. Zachowuje się jak typowa arabska klaczka, jest delikatna, wrażliwa i impulsywna, oraz gdy już się zdenerwuje to bardzo trudno ją uspokoić. Szybko przywiązuje się do swojego jeźdźca, jeśli ten ją dobrze traktuje, prawda maleńka?
      Klacz w odpowiedzi zarżała cichutko, a Anahi nabrała coraz to większego przekonania, że ona ich rozumie.
- Oczywiście, że rozumie! Za kogo ty ją masz? - Kai spojrzał na nią ze zdenerwowaniem.
- Nie czytaj mi w myślach, Kai. To, że przez chwilę ci na to pozwoliłam, nie oznacza początku twojej samowolki - westchnęła trochę zmęczona. Dopiero teraz, gdy emocje opadły, poczuła jak naprawdę się czuje.
      Wiedziona impulsem podeszła do swojej towarzyszki i przytuliła się do niej. Oba wampiry zamarły na chwilę, lecz gdy klacz nie wierzgnęła, ani nie ugryzła jej, odetchnęli z ulgą. Dziewczynie nagle w głowie zaświtała myśl:
- Nazywa się Bubble Tea, prawda? Dlaczego akurat tak?
- Mój ojciec tak ją nazwał - odpowiedział Kai ostrożnie, jakby niepewny. - Urodziła się akurat wtedy, gdy naprawdę marzył o wynalezieniu musującej herbaty, coś jakby zwykły ziołowy napar i szampan w jednym. Stwierdził, że koniecznie musi mieć tak na imię, inaczej nie spełni się w swoim końskim życiu.
      Po raz pierwszy od dłuższego czasu coś ją rozbawiło. Prosta, lekko pokręcona rzecz, a jak może ucieszyć!
- Więc twój tata jest naukowcem? Czy wynalazcą? Może dwa w jednym? - zaczęła zadawać pytania z prędkością wystrzeliwania pocisków z karabinu maszynowego. Cóż poradzić, kto pyta - nie błądzi.
- Nie można powiedzieć o nim nic dokładnego poza tym, że jest wampirem i jest bardzo stary. Mieszka w Pensylwanii, a raczej pod nią i jest surowym, choć miłosiernym władcą.
- Jak pod Pensylwanią? - zmęczenie dawało się we znaki na tyle, że mogła jedynie wyobrazić sobie starszego pana schowanego pod mapą Europy.
- Ty już lepiej nie myśl, dziewczynko... Pod całym krajem rozciągają się jaskinie i tunele, które stanowią nasze miasteczko. Nasz mały wampirzy kraj, który zwiemy Vampylwanią. Nie komentuj nazwy, nie ja wymyślałem - zastrzegł się Kai, jakby wiedział, że Anahi aż korci, żeby coś powiedzieć. Tak samo wiedział, że to zamknie jej usta.
      Kiedy w głuchej ciszy, która nagle zapadła rozbrzmiał dzwonek telefonu wampira, wszyscy jakby się otrząsnęli. Karol bez słowa złapał klacz za uzdę i odprowadził do większego, czarnego ogiera, który swoją drogą wyglądał imponująco. Bardzo władczo. W sam raz jak dla księcia nocnych stworów, postrachu dziewic...
       'Tylko bez tego drugiego. Jestem pijawką, a nie pedofilem' czarnowłosy odezwał się obrażonym tonem, cicho na skraju jej świadomości. ' Nie jesteś, nie jesteś. Inaczej już bym miała kłopot!' powiedziała w miarę radośnie, mając nadzieję jakoś go rozchmurzyć, bo po wcześniejszej, rozluźnionej atmosferze nie było ani śladu. 'Dziwne by było, gdybyś go przy mnie nie miała...' Anahi nie była pewna, czy ostatnią wypowiedzieć sobie domyśliła, czy naprawdę usłyszała.
       Zastanawiając się o co może chodzić, spojrzała w stronę drzew. Automatycznie szukała błyszczących zielonych ślepi, których niestety nie dojrzała w ciemnościach, co tylko bardziej ją zmartwiło. Nie potrafiła się złościć, nawet nie wiedziała czemu. Czuła potrzebę protekcji tego wilka, choć był od niej dwa, a może i więcej razy silniejszy, szybszy i elastyczniejszy.
       Chodziło jej bardziej o ochronę ducha, psychiki. Miała wrażenie, że Noah przeszedł już tyle, że niewiele dzieli go od ostatecznej granicy. Nie chciała się jednak przekonywać co znajduje się za nią, bo wiedziała, że to jest złe. Coś, czego nie chciałaby znać. Nie chciałaby znać jego po poznaniu tego...czegoś.
       Chcąc zająć myśli, poszła za Kai'em do salonu. Jednak nie zastała go tam, więc obstawiając, sprawdziła najbardziej prawdopodobne według niej miejsce jego pobytu - kuchnię. Zdziwiło ją to bardziej niż się spodziewała, ale i tam go nie było. Za to z góry zaczęły dobiegać jakieś stuki i puki, które zaniepokoiły dziewczynę.
       Jak mogła się spodziewać, zaprowadziły ją one aż pod drzwi jej własnego pokoju. Kiedy zajrzała tam, nieomal wybuchła śmiechem. Kai stał po środku okropnego sajgonu, złożonego z jej ubrań i książek z trzech półek. Minę miał nietęgą, można by rzec, że zmartwioną.
- Nie masz nic odpowiedniego na królewski dwór? No mała, proszę cię. Nie każ mi się załamywać.
- Nie, nie mam - odpowiedziała radośnie. Wydawało jej się to całkiem na miejscu, że cieszy się z jego "nieszczęścia".
- Ładnie, ładnie. Tak życzyć bliźniemu, zobaczysz! Niech cię Bozia pokara - pogroził jej palcem, a ona miała mgliste wrażenie, że tak zawsze mówiła do niej babcia Stella.
- A ty co, nagle taki ideał cnót i moralności? - prychnęła na niego, lecz Kai nie zareagował tak jak chciała. W sumie to nie zareagował w ogóle.
- Tak. Chciałbym być miły i świecić dla ciebie przykładem...
- Chęciami to piekło jest wybrukowane, mój drogi - zaśmiała się szyderczo pod nosem. - Poza tym, póki co to świecisz tylko arogancją.
       Zapanowała cisza, kiedy chłopak dalej przeglądał zawartość jej szafy. Rzucił jej wymowne spojrzenie, które wydało jej się bardzo podobne do tego, które skierował wcześniej na Bubble Tea i... tego drugiego, czarnego konia.
- Szafrana, a jest to koń maści karej i rasy fryzyjskiej. Najlepszy ogier z prywatnej hodowli Karolka - pochwalił się Kai. Wyglądało na to, że desperacko pragnął zmienić temat. Anahi nie zamierzała naciskać, nie miała na to siły.
      Chwilę potem przejęła się zupełnie czym innym. Ona przecież nie umiała jeździć!
- Dasz radę, instynktownie. Zobaczysz - uśmiechnął się do niej delikatnie. Nie przestał przy tym poszukiwań.
- No nie wiem...- przełknęła ślinę, lekko wystraszona.
       Według niej Tea dalej była okropnie wysoka, nie wspominając o Szafranku Kai'a. Na ten wieżowiec to już by nie wsiadła, za żadne skarby świata.
- Wieżowiec? Chciałbym Ci pomóc, ale...
- Przed chwilą powiedziałam ci coś, na temat 'chcę - nie chcę' - parsknęła zniecierpliwiona.
      Kai spojrzał na nią jakby z politowaniem i westchnął zmęczony. Ręką przejechał po twarzy i odgarnął do tyłu kosmyk włosów, który zleciał mu na oczy. Jego burzowe tęczówki znów skierowane były na nią. Czuła się oczarowana.
- Jak myślisz, dokąd trafi taki potwór i morderca jak ja? Twój bóg mnie tam nie zechce, gdzie chciałabyś bym trafił.
- Nie jesteś mordercą.
      Nie była do końca pewna swoich słów, co musiał wyczuć w krótkiej przerwie pomiędzy jednym, a drugim słowem. Patrzył na nią z nieprzeniknionym wyrazem twarzy i milczał. Nie komentując jej wypowiedzi, uśmiechnął się. Anahi wiedziała, że był to wymuszony grymas, więc tylko skinęła głową, gdy powiedział.
- Ruszajmy, znajdę ci coś u siebie.



No to do zobaczenia później, ja się muszę zawijać :< Jakoś w środę wracam, w czwartek pewnie dodam kolejne przygody Charlotte i Saah'a. Jeśli są jakieś błędy to przepraszam, bo piszę na szybko, żeby nie zostawiać Was z niczym, moi drodzy! :)
Pa pa!
P.S. Kocham z Was tych, którzy wpadają tu do mnie regularnie <3

<<Poprzednia część                                                                                             Następna część>>

sobota, 14 czerwca 2014

Zapowiedź (1) - 12 miesięcy, 4 pory, jedno szczęście

Jak widać, zmieniłam tytuł i choć chciałam napisać to jako one shot, to pomyślałam, że zawsze mogę zrobić z tego dłuższą historię. Zaraz się biorę za pisanie kolejnej części Władców Olimpu, więc pomyślałam 'co mi szkodzi napisać teraz tę krótką zapowiedź?'. No i oto jest. Najpierw - o czym mowa?

Jest to historia młodej dziewczyny, Olivii - której będzie dane tylko dwanaście miesięcy, by odkryć wszystkie uczucia, które normalna nastolatka doświadczyć może przez cały ten okres 'nastu' lat. Dowiaduje się jak to jest otrzymać zainteresowanie od wymarzonego chłopaka i zostać oszukaną przez los. Poznaje słodki smak szczęścia, a także gorzko-słony łez. Cztery pory mają tutaj zarówno normalne jak i metaforyczne znaczenie, mówiące o powolnym rozkwicie, gorących wydarzeniach, spokojnym wypalaniu i końcu niektórych rzeczy.

W takim razie wstawiam fragment, tak żeby nie było nudno :)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Witam...

... wszystkich serdecznie w tę piękną noc! Nie martwcie się, całkiem złych wiadomości nie mam :) Po prostu chciałam Was zawiadomić, że ze względu na zbliżającą się wycieczkę do Niemiec, bal oraz zakończenie roku szkolnego - tak bardzo nie chcę zostawiać tej klasy - mam trochę mniej czasu, żeby tu zaglądać. Totalne świrostwo wiem, a także wiem, że takie słowo nie istnieje :p Jednak nie musicie się martwić, że brakuje mi pomysłów, bo mam ich bez liku i na kolejne parę opowiadań, które mam skrzętnie zanotowane gdzieś w jakimś zeszyciku... pewnie każda w innym, znając mnie... Mam nadzieję, że niedługo się widzimy, planuję dodać jakiegoś one shot'a, żebyście nie czuli się samotni :)

poniedziałek, 2 czerwca 2014

W Mroku (6)

No więc, nie mam chyba jeszcze specjalnie nic ciekawego do powiedzenia dzisiaj. Chyba, że... nienawidzę geografii :) Łapcie kolejną część!

     
      Biegłam przed siebie, przez zadbany trawnik na którym nie było ani jednej gałązki, która mogłaby jeszcze bardziej okaleczyć moje stopy. Widocznie szkło wystarczyło. Czułam, że powoli tracę czucie w lewej stopie, ale nie przejmowałam się tym tak samo, jak nie obracałam za siebie. Pędziłam na złamanie karku, a oddech palił moje płuca żywym ogniem.
      Coraz ciężej było mi poruszać nogami, ponieważ adrenalina opadała, kiedy znajdowałam się coraz bliżej mojego domu. Dopiero potem zdałam sobie sprawę, że przybiegłam tam automatycznie. Stałam pod budynkiem z czerwonej cegły, w którym po jednej ścianie zwinnie wspinał się bluszcz.

Legenda Słowika (8)

Tak jak obiecałam, dodaję kolejną część dość szybko. Jestem teraz mega szczęśliwa, więc to chyba normalne. Nauka poloneza w toku, trzymajcie za mnie kciuki, żebym nie połamała sobie nóg na balu :)


      Usta Noah były miękkie i ciepłe, co niebywale zaskoczyło dziewczynę. Jej zdaniem trochę wstyd było się przyznać, że całowała się po raz pierwszy. Pocałunek chłopaka smakował troską, radością i czymś słodkim, co trudno było jej nazwać.
      Z początku, zdziwiona chciała go odepchnąć, lecz on tylko przyciągnął ją do siebie bliżej i położył jedną rękę u nasady jej karku, a drugą na okolicach krzyża. Klęczeli po środku drogi, na co najwidoczniej tylko Anahi zwróciła większą uwagę. Przez chwilę szamocząc się w jego ramionach, chciała zaprotestować, ale wtedy jego język wślizgnął się pomiędzy jej wargi.
      Zdębiała. Teoretycznie rzecz biorąc, wiedziała na czym polega całowanie, ale nie mogła przewidzieć, że będzie to tak dziwne uczucie. Nawet gdyby chciała, nie mogłaby już dłużej zwracać uwagi na otaczający ją świat. Zatraciła się w tym uczuciu, niebywałym i cudownym, każdą komórką ciała. Pozwoliła mu pogłębić pocałunek, który już z wielkim zapałem oddawała.

niedziela, 1 czerwca 2014

Liebster Award (2 i 3)

Z racji, że zostałam nominowana po raz drugi... i trzeci - który chyba potraktuję jako ostatni, choć wcale nie żyję według zasady - do trzech razy sztuka :) Uważam po prostu, że lepiej byłoby też dać szansę innym, którzy ani razu jeszcze nie zaznali tej przyjemności. Z góry stwierdzam z przykrością, że jeszcze do poprzedniej nominacji nie wybrałam osób (mam chyba dość wysokie wymagania) - dlatego iż nie lubię nominować osób, które po jednej notce kończą z pisaniem. Pozdrawiam i zapraszam do przeczytania moich odpowiedzi.

Najpierw Dosia :) Dziękuję Ci za nominacje i tytułem krótkiego wstępu, czym jest nominacja do Liebster Award?

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował."

czwartek, 29 maja 2014

Władcy Olimpu (2)

W przypływie szczęścia i radości wstawiam Wam kolejny rozdział Władców i biorę się za Anahi !



Alice

      Bawiłam się w ogrodzie przy świątyni. Moja matka zapalała świece i patrzyła na mnie z rozczuleniem. Radośnie tańcząc i śpiewając okrążałam posąg cudownej Hestii. Była niebywale piękna, a ja cały czas miałam wrażenie, że jej uśmiech skierowany jest do mnie. Odpowiedziałam jej tym samym. Wtedy kobieta kucnęła przede mną.

niedziela, 25 maja 2014

Tak sobie myślę...

...żeby zrobić zakładkę a'la zapowiedzi. Wstawiałabym tam jakieś prologi, a Wy jako moi czytelnicy wybieralibyście co mam zacząć pisać w pierwszej kolejności po skończeniu kolejnej historii. Co Wy o tym sądzicie? Poza tym przepraszam bardzo za niedotrzymywanie terminów, ale czasu naprawdę mi ostatnio brak. Jestem w trakcie pisania kolejnych Władców Olimpu, więc wszystko spokojnie, na dniach się ukaże!

Poza tym, Healy, pytałaś jak to jest, że piszę kilka opowieści na raz. Więc powiem, że to i tak jest jak dla mnie mało, bo miałam czas, że i siedem na raz pisałam. Mam o tyle fajnie, że pamiętam wszystko i nic mi się nie myli, ale im więcej piszę tym mniej zapału. Dlatego w tej chwili i tak się ograniczam :)

No, to pozdrawiam Was serdecznie i do niedługiego zobaczenia.

P.S. Jak tu zaglądacie, to nie bójcie się skomentować.

P.P.S. No bo ja i tak nie ugryzę, przynajmniej nie przez internet :)

środa, 21 maja 2014

W Mroku (5)

Eh, miałam to dodać już w niedzielę, ew. wczoraj, ale tak wyszło, że pół notki mi się skasowało i musiałam zaczynać od nowa. Tym razem wydaje mi się, że będzie nawet lepsza. A więc, zapraszam :)


     Wchodząc do kuchni, oniemiałam z wrażenia. Mimo, że nie byłam biedną osobą, a nawet nie przeciętnie majętną, na taki sprzęt nie mogłabym sobie pozwolić. Byłam fanką gotowania, odkąd tylko nauczyłam się czytać przepisy, ale wyposażenie było zawsze niezadowalające. Piekarnik nagrzewał się nie do tej temperatury, mikser nie miał odpowiedniej szybkości, żeby ciasto nie zrobiło się zbyt rzadkie. Tysiąc problemów, z których nie ma jak wyjść.
      Swego czasu należałam nawet do klubu kulinarnego w szkole, ale po śmierci Jason'a... Odrzuciłam w kąt dołujące myśli i z radością przystąpiłam do obchodu. Czułam się jak w raju,a  Saah obserwował mnie z widocznym zadowoleniem. Pewnie był z siebie dumny, choć nawet nie przyszło mi do głowy, by zastanawiać się skąd wiedział.

poniedziałek, 19 maja 2014

One Shot (4) - Broken Flowers

Po pierwsze, przepraszam, że tak rzadko tu teraz zaglądam, ale naprawdę brakuje czasu. Przyzwyczaiłam Was do częstych notek, a tu - bum! Jakoś nic się nie pojawia. Z góry mówię,że nie zabrakło mi pomysłów i nie zamierzam odpuszczać, co to - to nie! Jeszcze Was trochę podręczę tym moim pisaniem :) Teraz, że mało czasu, to napiszę Wam One Shot'a. Niedługo dodam W Mroku, bo już zaczęłam, potem pojawią się Władcy Olimpu, a następnie Anahi :) To zapraszam do

      Nekare biegnąc przez las nie oglądał się za siebie. Za nim była tylko przeszłość i błędy, których pozostało mu żałować. Przed nim natomiast rozciągała się przyszłość, którą musi obronić za wszelką cenę. Stracił wiele czasu rozważając za i przeciw, namyślając się i rezygnując. Była pełnia lata, kiedy mógł stracić kogoś kogo pokochał, mimo zakazów. Kogoś, kto został przeznaczony innemu. Nie jemu.
      Łapy miękko uderzały w poszycie, a on sam wyglądał jak wielka plama przemieszczająca się susami. Nie było czasu na delektowanie się wysiłkiem mięśni, blaskiem srebrnej tarczy księżyca, czy wiatrem przemykającym po futrze. Musiał biec. Musiał zdążyć. Musiał walczyć.

piątek, 9 maja 2014

Legenda Słowika (7)

Jako iż wczoraj było tak mało, już dziś dodaję kolejną część :) Coś ostatnio mało osób tu zagląda, ale mam nadzieję, że się rozruszacie! Na początek weekendu (mam nadzieję, że miłego) - trochę czytania :)


      Anahi śniąc, marzyła o zamku. Ogromnym, pełnym ludzi. O sukniach i naszyjnikach. O księciu, który będzie jej ukochanym. O bankietach i potajemnych schadzkach w rozległym ogrodzie za pałacem. Były to marzenia małej dziewczynki, którą nie do końca mogła kiedyś być. Dorosła okropnie szybko.
      Przedtem podobno była beztroskim i radosnym dzieckiem. Bardzo towarzyskim. Potem jednak wszystko się zmieniło. W czasach, kiedy często przeprowadzała się z rodziną z miejsca na miejsce, ponieważ wielu ludzi napadało na ich domy. Było tak, dopóki ojciec nie zaczął przechowywać drogocennych przedmiotów z różnych krajów, o ogromnym znaczeniu historycznym, w specjalnie założonej do tego celu skrytce. Wtedy dziewczyna zaczęła bać się ludzi.

Legenda Słowika (6)

Wreszcie się jej doczekaliście ! Hah, przepraszam, że tak długo to trwało - musiałam przemyśleć dalszą fabułę :) Teraz już wszystko w porządku, więc lecimy z tym dalej. Zapraszam do czytania :3


      Idąc przed siebie, wściekle przeklinała świat. Siatki były ciężkie, buty niewygodne i zaczynało się ściemniać, a ona w najlepsze maszerowała przez środek lasu. Nie była nawet w połowie drogi.
      'Ja to mam prawo narzekać, a nie on!' pomyślała oburzona. Ze złością postawiła zakupy na środku drogi i usiadła. Nie przejmowała się tym, że może pobrudzić jasne spodnie. Rozmasowywała powoli dłonie, nagle czując się strasznie samotna. Od stosunkowo krótkiego czasu nie była wcale sama. Tęskniła za tym.

środa, 7 maja 2014

Władcy Olimpu (1)

Zamierzałam to napisać w formie książki, może kiedyś nawet debiutanckiej powieści? (Jakie marzenia haha :d) W każdym razie, postanowiłam się tym podzielić. Wszystko, co zostanie tu przeze mnie napisane jest stworzone na podstawie "Mitologii" Jana Parandowskiego. Ułożone oczywiście przeze mnie w spójną całość. Mam nadzieję, że się spodoba. Co do Syreny, to na pewno ją rozpocznę po W Mroku :) Nie mogłam się jednak powstrzymać przed dodaniem tego! To jest coś w formie prologu? Hope you enjoy :3

      Siedemnaście lat temu, kiedy na Tronie Olimpu zasiadała Hera, narodziło się nasze pokolenie. Każde z nas było inne. Pod względem zdolności, wyglądu, czy charakteru. Mieliśmy należeć do różnych Obozów, a połączyć nas miała przyjaźń, miłość i powinność. Niektórzy mieli kąpać się w krwi niewinnych, a inni cierpieć za ich czyny. Mieliśmy własne przeznaczenia, które Atropos* splotła ze sobą nierozerwalnie. Już na zawsze staliśmy się sobie bliscy. My, Władcy Olimpu.

poniedziałek, 5 maja 2014

W Mroku (4)

Ja jak zwykle zamiast szykować się do szkoły, konkursu czy czegokolwiek, siedzę i piszę :) Dzień, jeszcze młody! Chciałabym się ogarnąć i zmieścić z tą serią w 6-7 częściach, mam nadzieję że się uda :)


      Budząc się, marzyłam, że będę leżeć we własnym pokoju i łóżku, pod osobistą kołdrą. Co prawda, moje nadzieje okazały się płonne, ale przynajmniej nie było mi zimno. Promienie głaskały moją twarz, wślizgując się przez łukowato zakończone okno. Kiedy otworzyłam oczy, rozszerzyły się one ze zdumienia.
      Czułam się jakbym była w zupełnie nowym miejscu. Leżałam na tej samej kanapie co wcześniej, pod pachnącym nowością kocem. Obok stał stolik, z pięknymi kwiatami w wazonie, a podłoga przykryta była wiśniowymi panelami. Ściany już nie spękane i pomalowane farbą w turkusowym odcieniu, idealnie współgrały z resztą.

sobota, 3 maja 2014

Legenda Słowika (5)

Zakręcony koniec zakręconego dnia. Jeśli ktoś wie, niech powie mi, jakim cudem ser może wylecieć na zewnątrz szczelnie zamkniętego pudełka? Mój chyba może. Na razie zostawiam Was z roztrzepanym wilkołakiem, humorzastym wampirem i zagubioną dziewczyną :)


      Anahi wielkimi oczyma spojrzała na wampira.Wytropił? Ta myśl wydała jej się ekstremalnie absurdalna. Wyobraziła sobie Noah jako psa gończego, na kolanach i z nosem przy ziemi.Dopiero po chwili zorientowała się, że przecież jest wilkołakiem.
- Co ty masz w głowie, dziewczyno - Kai nagle ryknął nieopanowanym śmiechem. Ana zarumieniła się aż po cebulki włosów i wściekła krzyknęła na wampira.
- Miałeś nie czytać moich myśli, idioto!
- Nie mógłbym odmówić sobie takiej przyjemności - dalej zginał się w pół, krztusząc się ze śmiechu.
- Nie przestanie. Przynajmniej dopóki nie nauczysz się go blokować - stwierdził Noah, wyjmując z torebki ostatniego rogalika. Spojrzał na niego z namaszczeniem, tak jak dziewczyna.

czwartek, 1 maja 2014

Nie wiadomo co, nie wiadomo gdzie...

Muszę powiedzieć, że przykro mi, że dziś nic nie wstawiłam :( Jednak trochę brakowało mi humoru, chyba jak każda dziewczyna popadam w doły, ale spokojnie. W ciągu dwóch najbliższych dni coś się pojawi, tego jestem pewna! Najprawdopodobniej będzie to dalsza część Anahi :) Zapowiadam z góry, że po zakończeniu W Mroku (czyli niedługo), mam zamiar zacząć pisać Syrenę. Jest to Waszym zdaniem dobry pomysł?

Póki co, serdeczne pozdrowionka, a ja idę zrobić sobie gorącą kąpiel i zakopać się w łóżku z "Cmętarzem Zwieżąt" Stephena Kinga :)

Liebster Award :)

Więc tak, zostałam nominowana przez Edyta S. co było dla mnie ogromnym zdziwieniem! Jednak bardzo się cieszę i jestem naprawdę szczęśliwa, że ktoś docenia to co robię :3

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich 
o tym) oraz zadajesz 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

No to odpowiem na pytania od Edyta S.
1.Czy na Twoje opowiadania wpływa Twój charakter/ chwilowe emocje itp? Jeśli tak to co konkretnie?

Oba czynniki tak naprawdę są tu ważne. Mój pokręcony charakter pozwala mi tworzyć takie dziwactwa, a emocje decydują o tym jak to się skończy. Np.: jak jestem smutna to źle, albo niezadowalająco ; jak jestem szczęśliwa, to zazwyczaj dobrze . Jednak jeśli mam coś w planach i wiem, jak to zakończyć to staram się, żeby nic nie miało znaczenia. Jak ma być tak będzie, chyba że zyskam lepszy pomysł :)
2.Czy łatwiej pisze Ci się z muzyką czy bez niej?Zdecydowanie bez. Musiałabym nie rozumieć słów, bo inaczej kieruję się przy pisaniu tym, co dana piosenka mi przekazuje i zmienia mi się nastrój.
3. Najpiękniejszy widok/miejsce, które udało Ci się do tej pory zobaczyć?W sumie to bardzo trudno się zdecydować. Jeśli widzieć nie na żywo, to hanami (festiwal kwiatów wiśni w Japonii) na zdjęciach jedynie :( a tak to Paryż nocą, Berlin też (moje ukochane miasto).
4.Gdybyś miała możliwość spełnienia trzech życzeń, jakie by to były?Coś trafiły mi się trudne pytania... Żarcik :) Jeśli chodzi o moje pragnienia, to :
- chciałabym umieć wspaniale pisać
- chciałabym sprawić, żeby moi bliscy byli szczęśliwi
- no i chciałabym znaleźć osobę, która mnie pokocha tak na całe życie (marzenie ściętej głowy...)
5.Jak postrzegasz otaczający Cię świat?
Życie to dla mnie w sumie coś, przez co trzeba przejść najlepiej jak się umie. Świat jest jak plansza do gry. My ustalamy zasady, musimy się ich trzymać i starać się wygrać. Oczywiście nie za wszelką cenę. Musimy pamiętać też o tym, że na ten świat składają się bliskie nam osoby :)
6.O czym myślisz przed snem?No, raczej mam dziwne myśli. Zwykle wymyślam jakieś historie, które czasem zapisuję, kiedy indziej - nie. Często też myślę o całym swoim życiu. Łapię doły, z których wygrzebuję się najgłupszymi, ale pozytywnymi myślami :D
7. Twoja definicja szczęścia?Życie bez trosk i chorób, z przyjaciółmi i rodziną. Spełnianie swoich marzeń. Wykonywanie wymarzonego zawodu. Samo posiadanie rodziny. Miłość. Tak pokrótce to to :)
8. Co pomaga Ci pisać bloga? Jakaś motywacja, oprócz komentarzy?Moi przyjaciele bardzo mi pomagają. No i fakt, że wreszcie przełamałam się i po prostu go założyłam. Świadomość, że nie robię to bo muszę, a chce i sprawia mi to wielką radość!
9. Ulubiony film?Wcześniej bez zastanowienia odparłabym, że Kod da Vinci, albo Anioły i Demony. Teraz zaczynam zakochiwać się w filmach romantycznych typu Ostatnia Piosenka, Na Zawsze Twój, czy Zimowa Opowieść. Nie jestem w stanie zdecydować, poza faktem, że chyba bardziej lubię oglądać anime :p
10. Co lubisz u płci przeciwnej?Zależy czy mówimy o wyglądzie, czy o charakterze. Jeśli o pierwszym, to : jak chłopak jest szczupły i wyższy ode mnie, co do włosów i oczu nie mam specjalnych wymagań :) A jeśli o drugim:
-jeszcze niedawno powiedziałabym, że typ niebezpiecznego chłopca. Imprezowicz, drań, sarkastyczny
-teraz powiem, że wolałabym kogoś, kto ze mną porozmawia. Powie mi, że mnie kocha i nie będzie wstydził się naszego związku przed kolegami. Kogoś kto mnie rozbawi, pocieszy, rozkocha w sobie na całego. Coś bardziej słodkiego :)
11. Co byś zrobiła, gdyby okazało się, że jesteś jedynym człowiekiem na Ziemi?Z pewnością bym się zabiła. Nie, żebym teraz okazywała jakieś skłonności w tym kierunku, ale jestem tego pewna. Nie wyobrażam sobie tak samotnego życia. Wolałabym zginąć, niż przeżywać lata bez nikogo. To byłoby straszne :(


Blogi, które nominuję:
- Lady In Black Stockings
- Diary of my dreams
- Stories of my mind
- Green Hogwarts
-
-
-
-
-
-
-
Nie jestem w stanie wytypować teraz aż tylu osób, więc chwilę się wstrzymam, ale na pewno to zrobię :3

Pytania:
1. Dlaczego zdecydowałaś/eś się założyć bloga?
2. Co dla Ciebie znaczy pisanie na blogu?
3. Czy wiążesz z tym swoją przyszłość?
4. Czym najczęściej się inspirujesz?
5. Jakiej ludzkiej cechy nienawidzisz? Dlaczego?
6. Jak widzisz siebie za 5 lat?
7. Czym według Ciebie, jest miłość?
8. Czego szukasz u potencjalnego przyjaciela?
9. Książka/film, który wzruszył Cię najbardziej? Dlaczego?
10. Jakiego swojego idola chciałbyś/abyś spotkać na żywo?
11. Najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłeś/aś w życiu?

wtorek, 29 kwietnia 2014

One Shot (3) - Szeptacz

No cóż, nie wiedziałam co mam pisać... Zapytałam przyjaciółkę, która nakrzyczała na mnie, że mam pisać to. Now. Teraz. W tej chwili. Bo Ona chce czytać. Tak, kocham Cię Karolinko i to dla Ciebie :) Miał wyjść horror, ale nie wiem czy się udało...

      Violet mogła żyć spokojnie. Miała tę możliwość, lecz nie skorzystała z niej. Będąc osobą okrutnie wścibską, musiała dowiedzieć się wszystkiego.
      Przechadzała się ze znajomymi po podobno nawiedzonym cmentarzu. Opowiadali sobie najróżniejsze historie i jak można się spodziewać, dziewczyna znała ich najwięcej. Te, które wybierała mroziły krew w żyłach, a także sprawiały, że serce przerażone przystawało na moment. Jednak usłyszała jedną, której nie znała. Owa 'legenda', bo tak nazwała ją Amber, jej blond koleżanka, miała swój początek w kościele na wzgórzu.
      Dziewczyna kategorycznie przerwała opowieść i zarządziła wycieczkę do tamtego miejsca.
- Będzie bardziej nastrojowo - mówiła przekonana. W duchu gotowała się z ekscytacji.
- Nie jestem pewna... - odpowiedziała zlękniona blondynka. Violet nie rozumiała przed czym się wzbrania, to tylko opowieść.
   

niedziela, 27 kwietnia 2014

W Mroku(3)

No, tak sobie usiadłam wieczorkiem, żeby napisać :) Kogo obchodzi poprawa z niemieckiego... później można się pouczyć, skoro ma się na dziewiątą! Zobaczymy co z tego wyjdzie. Mam teraz strasznie dużo pomysłów, skoro wiem, że ktoś czyta te moje wypociny :D No to, dość gadania, piszemy/czytamy :)

      Budząc się, niczego nie pamiętałam. Ani gdzie jestem, ani jak mam na imię. Kiedy ujrzałam nad sobą zrujnowany sufit, odruchowo poderwałam się do pozycji siedzącej. Ból przeszył moją klatkę piersiową i wydobył z niej świszczący oddech, pełen cierpienia. Chyba powinnam dalej leżeć.
      Oceniając szkody, zorientowałam się, że poza naprawdę bolącymi żebrami, miałam tylko siniaki. Powoli też przypominałam sobie co się stało i byłam niemal pewna, że złamałam rękę, albo nogę. Jednak mogłam nimi sprawnie poruszać i poza zdrętwiałymi mięśniami, nic im nie było.
      Tym razem podniosłam się powoli, co było dużo lepszym pomysłem niż nagłe zrywy. Rozejrzałam się niepewnie i ujrzałam popękane ściany. Z niedowierzaniem okręciłam się dookoła i zrozumiałam, że jestem w starym domu. Tym, w którym zginął mój brat.
      Nie zważając już na przeraźliwy ból, wstałam i skierowałam się w stronę jedynych drzwi.
- Gdzie idziesz? - usłyszałam za sobą. Z mojego gardła wydobył się pisk, kiedy obejrzałam się za siebie.
  

Legenda Słowika (4)

Wracam z częścią czwartą Anahi, może dzisiaj dodam jeszcze W Mroku, ale to nie wiem czy nie dopiero pod wieczór. W każdym razie powinno się niedługo pojawić :)


      Wielkim rozczarowaniem dla Noah było to, że musieli iść piechotą. Przez połowę, jak dla dziewczyny, niedługiej drogi - marudził.
- Daleko jeszcze?
- Nie - odpowiedziała zdziwiona. Przecież powinien być bardziej wytrzymały od niej.
- Daleko jeszcze? - nieznośnie przeciągał sylaby i brzmiał przez to jak mały, naburmuszony chłopiec.
- Mówię ci, że nie - westchnęła zdenerwowana.
- A ja się ciebie pytam, czy daleko - naśladował jej ton. Jak można tak marudzić? Skojarzył jej się z Osłem ze Shreka. Zaśmiała się ze swoich myśli i żwawiej ruszyła przed siebie. Za sobą usłyszała warknięcie.
- Śmiej się, śmiej. Zobaczymy co będzie później - brzmiał złowieszczo, choć Anahi ani trochę się nie wystraszyła. Burka? Nie dałaby rady.

piątek, 25 kwietnia 2014

One Shot (2) - Więzy krwi

Witam, dwa dni testów już za mną :) Nie wiem dlaczego nagle na facebook'u powstało tyle stronek o prostych zadaniach... Chyba powinni się cieszyć, że dali coś łatwego ;p Jutro tylko część językowa, więc dzisiaj mogę usiąść i pisać. To jest kolejne opowiadanie z serii 'One Shot', jest to opisana przeze mnie historia. Pochodzi ona z japońskiej piosenki Vocaloidów (Kagamine Len i Rin - Servant of Evil) https://www.youtube.com/watch?v=V2vSq0YoWjA , niektóre fakty musiałam sama domyślić, żeby wszystko układało się w spójną całość, więc hope you enjoy - jako, że jutro piszę angielski :)


       Pamiętałem o mojej siostrze. Zawsze. Kiedy jako dzieci zostaliśmy rozdzieleni, dołożyłem wszelkich starań, by móc być blisko niej. Mimo radości, którą dzięki temu uzyskałem, poniosłem też wielkie straty. Oboje byliśmy dziećmi królowej, lecz ja jako syn musiałem odejść wraz z ojcem, czyli jej kochankiem. Moja siostra miała rządzić królestwem.
      Uczyłem się pilnie i przechodziłem przez piekło, aż uzyskałem wykształcenie i prestiżowy tytuł najwspanialszego sługi. Nie było mi to miłe, lecz wiedziałem, że muszę cierpieć, by móc spełnić swoje marzenie. Jedynego czego chciałem, to być z siostrą. Kiedy królowa zmarła, mieliśmy czternaście lat i wtedy ona wstąpiła na tron.
      Od ludzi słyszałem, że jest okropną władczynią. Chodziły różne plotki, które spokojnie wysłuchiwałem, a czasem powtarzałem innym. Mówili, że jest dzieckiem zła. Wtedy uśmiech nie schodził mi z ust. Pewnego dnia, nadszedł mój czas.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Postarajmy się !

Od jutra zaczynają mi się testy, więc dzisiaj raczej już nic Wam nie napiszę :( Przez trzy dni będę męczona psychicznie, stresowana i wyczerpana, więc z tekstu nici. Jednak powstaje już - W Mroku(3), a także historia o Anahi, która dalej tytułu nie ma :) Tak więc, trzymajcie za mnie kciuki, jutro polski, źle być nie może :) Ja postaram się dobrze napisać i uzyskać jakiś ładny wynik, a Wy postarajcie się komentować! Klawiatury gryźć nie powinny... ;p

piątek, 18 kwietnia 2014

W Mroku (2)

Dobra, może i niezbyt zdrowa, ale skoro matmy mogłam się uczyć, to i napisać coś mogę. Jedziemy dalej z mrokiem, enjoy !:)

      Siedziałam patrząc przed siebie. Krzyk zamarł mi w ustach, nie mówiąc już o oddechu. Szeroko otwarte oczy zaczęły mnie piec, ale bałam się mrugnąć. Zbyt bardzo się bałam, że jak zamknę oczy, to będzie po mnie. 'To' się nie ruszyło, tylko patrzyło wprost na mnie.
     Miało jasnożółte oczy z pionowymi źrenicami. Skąd to wiem? Świeciły w mroku. Twarz, a może paszczę, pokryte miało ciemnymi, połyskliwymi łuskami. Tylko w połowie jednak. Stało na dwóch nogach i budową bardzo przypominało człowieka, ale nie mogło nim być.
     Naraz zdałam sobie z czegoś sprawę. Przecież to musi być żart. Z głębokim westchnieniem podniosłam się i podeszłam do okna.
-To ci się udało, James. Jesteś zadowolony? Boję się, możemy iść.
- James? - stworzenie obok mnie przechyliło głowę i syknęło.
- Nie wygłupiaj się już - krzyknęłam na niego. Bądź, co bądź przesadził. Wiedział jak jest, a zrobił coś takiego... Ja rozumiem, że mnie nienawidzi. Jednak wciąż...
 

Przepraszam :(

Bardzo chciałabym napisać coś wczoraj, a także dzisiaj, ale jakimś cudem się rozchorowałam. Tak na święta...poza tym, z pewnych powodów nie mam ostatnio humoru do pisania i muszę przygotować się do testów. Postaram się jak najszybciej wrócić do formy! Proszę, poczekajcie na mnie :)

środa, 16 kwietnia 2014

Legenda Słowika (3)

No, dzisiaj zamiast uczyć się przed testami, rozplanowywałam co i jak mam napisać... Co tam matematyka :) Wróciłam z trzecią częścią, czytajcie więc, a ja mam nadzieję na komentarze... :( aż głupio jest się o nie upominać co chwila!

      Anahi spojrzała przed siebie, mierząc wzrokiem Kai'a i Noah. Chwilę temu skończyli jeść i oboje siedzieli jak trusie, świadomi zamiarów dziewczyny. Ciemnowłosa westchnęła i miała się odezwać, ale uprzedził ją wampir :
-Idę do toalety.
      Noah spojrzał na niego podejrzliwie i warknął coś niezrozumiale, ale jego już nie było. Blondyn spojrzał więc na nią, pytając:
- A więc, co chcesz wiedzieć?
- To chyba ja zadaję tu pytania...-odpowiedziała zmieszana.
- To rób to, a nie gapisz się jak szpak w...-urwał nagle. - Nieważne

niedziela, 13 kwietnia 2014

W Mroku

Hm, już parę lat temu znalazłam ten pomysł. Błąkał się gdzieś pośród mojej świadomości, kłócąc się o pierwszeństwo z innymi... No i je otrzymał. Wcześniej jednak nie byłam w stanie "dobrze" tego napisać. Teraz nie wiem jeszcze co z tego wyjdzie, może będzie to znowu one shot, albo coś dłuższego... W każdym bądź razie, wyjdzie w praniu. Zawsze możecie napisać co o tym sądzicie pod spodem. Czekam na to :)


      To miała być zabawa. Głupia zabawa. Chcę wyjść. Nie mogę. Gdzie są drzwi? Czy ktoś mnie słyszy? Halo? Przyjaciele, gdzie jesteście? Co się dzieje... Gdzie ja jestem. Ten dom? Po co tu przyszłam...
     
Zawsze chciałam być odważna. Przed wszystkimi. Dość 'szarej myszki'. Mogłam być zwyczajna, nie wyróżniać się, proszę bardzo. Mogłam być też nikim dla innych, ale musiałam stać się kimś - dla siebie. Nikt nigdy mnie nie doceniał, bo bałam się ciemności. I co z tego? Ludzie boją się różnych rzeczy, przecież to normalne. Ale ich to śmieszyło. Zamykali mnie w toalecie, w schowku woźnego, w magazynie sportowym. Śmiali się ze mnie. To bolało, zawsze tak samo mocno. Nie byłam do końca pewna, czy chcę być dobrym człowiekiem i im to wybaczyć, czy wymordować wszystkich na miejscu.

wtorek, 8 kwietnia 2014

One shot(1) - "Historia zeszłego lata"

Stwierdziłam, że czasem kiedy nie mam jeszcze pomysłu, mogę pisać takie one shot'y (dla tych którzy nie wiedzą: pojedyncze opowiadania, bez kontynuacji). Będą to dłuższe opowiadania, nie wytrwałym radzę nie zaczynać. Nie będę przecież zaniedbywać bloga, bo nie wiem co dopisać do kolejnej części... To jest pierwsza taka historia. Enjoy :)

      Siedziałam ze znajomymi na tarasie domku letniskowego, który wynajęliśmy by wspólnie spędzić wakacje. Codziennie chodziliśmy na plażę, robiliśmy grill'e, a także chodziliśmy po lesie. Byliśmy stosunkowo spokojną młodzieżą, mieliśmy poukładane w głowach. Jednak czasem zdarzało nam się 'zaszaleć'.
     Dzisiejszy dzień nie był odpowiedni, żeby gdziekolwiek wychodzić. Zmuszeni byliśmy zostać w domu, a jak wiadomo nikomu się to nie podobało. Chciałam nauczyć się grać w siatkówkę plażową, a przez lejący z nieba deszcz, wszystko trafił szlag. Chłopcy stwierdzili, że w takim razie możemy pograć w karty, siedząc pod parasolami. Mimo ulewy, było naprawdę ciepło, więc dla orzeźwienia każde z nas wzięło sobie po piwie z lodówki.
     Jak wiadomo, karty nie są na tyle porywające, by zająć młodym ludziom cały dzień. Już po krótkiej chwili, dziewczyny kręciły się  i gadały. Nagle Wiktoria wykrzyknęła:
-Zagrajmy w "prawdę lub wyzwanie"! - wszyscy z braku lepszego pomysłu, zgodzili się.
 

czwartek, 3 kwietnia 2014

Legenda Słowika (2)

Tak więc powracam z dalszą częścią wczorajszego, mam nadzieję, że komuś będzie chciało się to przeczytać :) Nie mam kompletnego pomysłu na tytuł tego opowiadania, chętnie wysłucham pomysłów. No to lecimy dalej, życzę powodzenia w czytaniu (wytrwałości)!


       Budząc się rano, Anahi niechętnie rozciągnęła się, czując na biodrze ciężar. Spokojnie opuściła rękę, spodziewając się poczuć miękkie w dotyku futro. Jednak nie natrafiła na znajomy kształt wilczego łba, zamiast tego dotknęła gęstych włosów. Oczywiście jak to z rana, nie orientowała się przez chwilę w sytuacji i dopiero po chwili zrozumiała, że coś jest nie tak. Przez moment - sparaliżowana, nie mogła się ruszyć. 'Co tu się dzieje...' pomyślała. Bez chwili wahania wyskoczyła z łóżka, lądując na twardej podłodze. Na czworaka wczołgała się pod mebel, mając nadzieję, że to tylko zły sen. 'Tak, to musi być sen. Nie mogłam przecież spotkać wilkołaka, a teraz nikt nie leżał ze mną w łóżku. Uszczypnę się w ramię i obudzę. No już.' zacisnęła palce na skórze, tworząc czerwony ślad. Pisnęła cicho z bólu, lecz nic się nie wydarzyło.
  

    Powoli zakryła dłonią usta, przecież to nie jest możliwe. Może była dziwną wersją "Alicji w Krainie Czarów"? 'To jakiś żart? Zaraz, jeśli ja nie śpię, to gdzie jest Noah?' zastanowiła się. Jednak nie miała zielonego pojęcia co się stało. Kojarzenie faktów z rana doprawdy było przereklamowane. Czuła się zmieszana i niewyspana. Myśląc o zaistniałej sytuacji, nie wzięła pod uwagę, że jej wybryki mogły obudzić "gościa". Swoją bezmyślność niemal przypłaciła zawałem, gdy blondwłosa czupryna nagle zajrzała pod łóżko:
-Co ty wyprawiasz?
- K-kim ty jesteś i co robisz w moim łóżku?! - krzyknęła zdenerwowana. Jak on śmie mówić do niej takim tonem, podczas gdy nawet się nie znają.
- Ty amnezji dostałaś nagle, czy jak? To ja, Noah - spojrzał na nią jak na wariatkę.
       Dopiero po chwili zauważyła podobieństwo między chłopakiem a wilkiem. Choć jego futro wieczorem było dość krótkie, dało się stwierdzić, że jest jasne. Oczy, z początku czarne, zaczęły barwić się na zielono, o co i tak miała go już wczoraj zapytać.Oczywiście zapomniała i zasnęła. Tak samo on, o piaskowym kolorze włosów i zielonej, figlarnej iskierce w oczach. Teraz juz było wiadomo, że nie ma mowy o pomyłce. Anahi przez chwilę pozwoliła sercu się uspokoić, a następnie odepchnęła głowę Noah i zaczęła wyczołgiwać się spod łóżka. Po chwili zatrzymała ją jedna myśl:
- Ty jesteś wilkołakiem, prawda?
- Owszem, ale nawet nie do końca. Mieszańcem, karykaturą, bękartem, nazywaj to jak chcesz - domyśliła się, że wzruszył ramionami. Zresztą, to nie był temat na chwilę obecną. Póki co interesowało ją coś innego.
- Czy po przemianie... byłeś... czy byłeś?- jedno słowo nie chciało przejść jej przez gardło. Nawet ona miała granice przyzwoitości, a takie pytanie stanowczo je przekraczało. Po chwili niezdecydowanego jąkania się, przyszła jej do głowy kolejna myśl.
- Czy ty jesteś...
- Jestem jaki? - zapytał zadziornie. Patrząc dziewczynie w oczy uśmiechnął się szeroko, ukazując idealnie proste i białe zęby.
      Kły były stanowczo ostrzejsze niż u zwykłego człowieka, lecz nie wyglądały strasznie. Noah powoli podniósł się z łóżka, eksponując nieokrytą niczym klatkę piersiową. Co zwróciło uwagę Anahi, to wspaniale wyrzeźbione mięśnie brzucha i brzoskwiniowy odcień skóry, a także ciemna ścieżka idąca w dół brzucha, a prowadząca... prosto pod dresowe spodnie, które miał na sobie. Dziewczyna odetchnęła z ulgą i usiadła na podłodze.
- Jesteś głupi - zawyrokowała.
- Może głupi, ale i tak ci się podobam - patrzył na nią spod uniesionej brwi, z igrającym na ustach uśmiechem.
      Owszem, był przystojny. Nawet bardzo, w sumie to był ucieleśnieniem marzeń dziewczyn w jej wieku. Coś jak młody Adonis... Potrząsnęła stanowczo głową, by wyzbyć się niepotrzebnych myśli, a następnie wstała i przeciągnęła się. Codziennie rano ćwiczyła, przez co nie miała problemów na zajęciach w szkole.
- Jak się przemieniłem to byłem całkowicie nagi - wypalił nagle chłopak. Anahi szczęka opadła do samej podłogi. Obróciła się do niego powoli i otworzyła usta, by sformułować pytanie, które i tak nie przeszło jej przez gardło.
- Tak jak słyszałaś, nie miałem nic na sobie. Pozwoliłem sobie pożyczyć spodnie z pokoju obok - patrząc na jej zszokowaną minę, chłopak wybuchnął śmiechem i nie mógł się opanować przez dłuższą chwilę. Czyżby zdziwiła go jej reakcja? Przecież każdy przyzwoity człowiek wiedziałby, że coś takiego jest...nieprzyzwoite! Z rozbawienia łzy zaczęły płynąć mu po policzkach.
- Czego ty się spodziewałaś? Że mi się samo ubranie uszyje? - Cokolwiek by się miało stać, byłoby lepsze niż świadomość, że leżała koło nagiego faceta. Czuła jak jej twarz zalewa się czerwienią i przygryzła wargę. - Idę się umyć...- skwitowała to szybko i wyszła.
      'Rany, nawet nie wiedziałam, że to może być aż tak krępujące' pomyślała. Był to pierwszy raz, kiedy ktoś u niej spał. Nie wspominając o tym, że ten ktoś był chłopakiem. Nie miała koleżanek, zwykle stroniła od towarzystwa. Tak bez powodu. Ludzie ją irytowali, niektórzy nawet samym swoim istnieniem. Od dziecka była inna, ale nie przeszkadzało jej to. Rozmyślała nad tym chwilę. Dopiero teraz zauważyła, że jakimś cudem dogaduje się z Noah. Może to już wcale nie była Anahi Montrey, tylko jakaś inna dziewczyna?
      Odsuwając szklane drzwi kabiny, weszła pod prysznic i puściła zimną wodę. Zacisnęła zęby, gdy lodowate bicze chlasnęły jej po plecach. Uniosła twarz i pozwoliła by strumienie płynęły jej po twarzy. Sięgnęła po szampon na półce i umyła głowę. Czynność tę powtórzyła ze dwa razy. Wychodząc spojrzała w lustro. Odbicie nic, a nic się nie zmieniło. Może tylko oczy trochę pojaśniały, rozświetlone dziwnym blaskiem. Poza tym, jej kasztanowe włosy dalej opadały na ramiona i jak zwykle, po kąpieli jeszcze się nie kręciły. Jasna cera pozostała taka sama, nawet z malutkim pieprzykiem pod lewym okiem. Same oczy miały jakby bursztynową barwę, ni to brązowe, ni to zielone, bardziej pomarańczowe. Identyczne jak wcześniej ciało. Niskie, z widocznymi krągłościami, lecz szczupłe. Wszystko zdawało się być na swoim miejscu. Dosłownie, dopiero teraz miała wrażenie, że życie jest prawidłowe. 'To dziwne, przecież... Pojawił się tylko Noah' stwierdziła.
      Ta przewrotna myśl wydała jej się nie na miejscu. Samo jego pojawienie ile zmieniło w jej życiu. Westchnęła i zaczęła suszyć włosy. Patrząc się w swoje odbicie, szukała czegoś, co powie jej, że jednak jeszcze coś uległo zmianie, że ona się zmieniła. Jednak nic takiego nie znalazła. Była tą samą dziewczyną co dwadzieścia cztery godziny wcześniej. Wychodząc z łazienki poczuła smakowity zapach. Od razu udała się do pokoju, by odłożyć piżamę i założyć bluzę, rano bywa całkiem zimno. Zresztą, zawsze jest zimno. Kiedy przekroczyła próg pomieszczenia Noah dalej leżał na łóżku, czytając jedną z jej książek. Nie wydawał się nią zbytnio zainteresowany, lecz widocznie nie znalazł nic innego do roboty. Kiedy usłyszał jej kroki, obejrzał się zaciekawiony:
- Ty nie w kuchni? Co na śniadanie?
- Szczerze mówiąc, myślałam, że to ty coś gotujesz...- powiedziała zakłopotana. - Cały ten czas byłam w łazience.
- Ja miałbym gotować? Proszę cię, czy wyobrażasz sobie mnie w roli gosposi? Ja nigdy nie dotykałem się kuchenki i nie mam najmniejszego zamiaru - parsknął, jakby sama myśl o gotowaniu była dla niego rzeczą nie do przyjęcia. Dopiero po chwili zrozumiał sens jej pełnej wypowiedzi. - Zaraz, jak nie ty, to kto ...
      Zerwał się na równe nogi i pobiegł na parter. Z braku lepszego pomysłu Anahi popędziła za nim, choć nie miała szans go dogonić. O mały włos nie skręciła karku na schodach, lecz takie "akrobacje" zaowocowały tym, że była w kuchni tylko chwilkę później niż chłopak. Było to pewne, gdyż wpadła na jego szerokie plecy, a następnie odbiła się od nich i upadła na kafelkowaną podłogę, nim usłyszała:
- Kai, cholera jasna, nie spłonąłeś? - w głosie Noah słyszalny był zawód. - Co ty tu robisz? Mogłeś przejść przez próg?
- Oczywiście, że mogłem, idioto. Za kogo ty mnie masz? - odpowiedział mu niski głos, o przyjemnej barwie.
- Mógłbyś wykazać chociaż trochę galanterii, Burku, i pomóc wstać damie, która przez ciebie upadła.
      W następnej chwili go ujrzała. Wysoki, o kruczoczarnych włosach i granatowych oczach. Fryzurę miał w nieładzie, jakby dopiero co skończył biegać, a na ustach igrał zagadkowy uśmiech. Ubrany był w czarną koszulę i ciemne jeansy, na co dodatkowo narzucił jej fartuch. Wyglądało to na tyle zabawnie, że Anahi nie mogła się powstrzymać i wybuchnęła śmiechem:
- Coś ty za jeden... i co robisz w moim domu?
- Śniadanie - odburknął niezadowolony. - Świetnie pasujecie do siebie z moim sługą, oboje bez taktu. Na szczęście ja taki nie jestem.
      Wyciągnął do niej rękę i pomógł wstać. Był niezwykle silny, choć dotyk jego dłoni okazał się zadziwiająco delikatny. Kiedy już stała na nogach, a on ukłonił jej się głęboko, poczuła się głupio.
- Przepraszam, za moje zachowanie. Po prostu zabawnie wyglądasz w tym fartuszku...- uśmiechnęła się przepraszająco i wyciągnęła do niego rękę. - Anahi Montrey, sto procent człowieka w człowieku. Nieznajomy spojrzał na nią oceniająco i powoli zaczęła żałować, że tak miło go potraktowała.
- Kai Abercathey, pełnokrwisty wampir, dziedzic tronu Pensylwańskiego, najstarszy syn króla Vladimira XVI - uścisnął pewnie jej dłoń, nie zważając na szeroko otwarte w zdumieniu oczy. Rany, skąd to się wszystko wzięło...
      Nim dziewczyna zdążyła się zorientować, on przykładał jej nadgarstek do swoich ust. Szarpnęła ręką, a w jej umyśle rozwyła się syrena, piszcząca 'WAMPIR, WAMPIR, WAMPIR'. ' Czy on zamierza mnie ugryźć?' spanikowała. 'Nie, nie zamierza.' usłyszała w odpowiedzi. Jednak to nie była jej myśl. Spojrzała na niego, lecz on był bardziej zajęty oglądaniem jej żył niż rozmową, a Noah nie było nigdzie w jej polu widzenia. 'Czyżby to był mój instynkt?' zdumiała się. 'Twój instynkt przed chwilą wył jak syrena strażacka, nie bądź głupia. Ładnie pachniesz, swoją drogą', dopiero po chwili zorientowała się, że to głos Kai'a. Oskarżycielsko krzyknęła:
- Ty czytasz w moich myślach!
- To chyba oczywiste, jestem wampirem, jak już mówiłem - puścił jej nadgarstek i wrócił do kuchni. Zachowywał się jakby nic się nie stało. Za to Anahi miała ochotę go kopnąć w bardzo wrażliwe miejsce.
     Brązowowłosa dysząc ze złości podążyła za nim i ujrzała cudownie nakryty stół. Znajdowały się na nim winogrona, gruszki, jabłka, nawet świeże pieczywo. Na talerzu pośrodku leżały kusząco pachnące naleśniki, a obok stał dzbanek syropu klonowego i pojemnik bitej śmietany. 'Czy on zrobił to wszystko sam?' zapytała sama siebie. 'Owszem, całkiem sam.' poczuła, że mentalnie się do niej uśmiecha. To było okropnie dziwne uczucie, coś jakby poczuć promienie słońca w umyśle. To nawet nie jest możliwe! Jednak musiała przyznać, że to bardzo miłe, takie szczere. Nie było w myślach miejsca na kłamstwo.
- Nie grzeb w mojej głowie. Jak chcesz rozmawiać to na głos, poproszę - burknęła, zasiadając do stołu. Burczało jej w brzuchu, ale chciała zaczekać na chłopaków. Nawet na tą gburowatą, wścibską pijawkę. 'Słyszałem. Zresztą, tak jest wygodniej.' odpowiedział.
- Komu wygodniej, temu wygodniej. Nie zgadzam się na robienie komunikatora z mojej głowy! - Anahi była nieźle zdenerwowana całą tą sytuacją, po śniadaniu będzie trzeba to sobie wyjaśnić. Jednak najpierw zjedzą. Jak to się mówi 'Bierz, póki dają' .
      Kiedy wreszcie zapanowała upragniona cisza, a ona przestała czuć czyjąś obecność w swoich myślach, do jadalni wmaszerował zadowolony Noah. Usiadł naprzeciw dziewczyny i zagadnął:
- Nieźle daje w kość, co? Jest okropny, ale w głębi duszy, jeśli ją posiada, jest przyjacielski i zawsze się o wszystkich troszczy.
- Stul pysk, Burku, albo zaraz będziesz sam smażył te naleśniki - odpowiedział mu spokojnie Kai. Nie wydawał się zdenerwowany, a blondyn słysząc to, tylko się zaśmiał.
- Zaraz, zaraz, to ty go wczoraj wołałeś? - zapytała Anahi.
- Owszem, to wszystko było zabawne, dopóki nie zaczęło płonąć lewe skrzydło rezydencji. Noah od zawsze miał zapędy do piromanii - wampir niestrudzenie wysmażał złote placki. Wydawało się, że nic na świecie nie interesuje go bardziej niż one. Może to zresztą była prawda?
- Czemu nazywałeś się jego 'panem'? - ciekawość była jedną z wad dziewczyny, choć niekiedy można to było uznać za zaletę. Tylko niekiedy.
- Ponieważ jest moim sługą? - parsknął Kai, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Nawet bardziej niż to, że niebo jest niebieskie.
- Uratował mi życie i podzielił się ze mną krwią. Jesteśmy jakby związani. Żałuję, że to on, a nie jakaś seksowna wampirzyca...- rozmarzył się Noah. Anahi roześmiała się, widząc jego marzycielską minę.
      Przekomarzali się jeszcze chwilę, nim dosiadł się do nich Kai i położył resztę śniadania na stole, dając znak, że można zacząć jeść. Wilkołak najszybciej rzucił się na jedzenie, nakładając sobie od razu kolosalną porcję. Na szczęście było tego wszystkiego dużo i nie istaniała możliwość, by ktoś się nie najadł. Kiedy Ana nakładała naleśniki na talerz, przypomniała sobie co chciała z nimi omówić. W sumie to z nim, bo kiedy przyszło jej to do głowy znała tylko blondwłosego chłopaka, lecz teraz ich grupa trochę się powiększyła. Westchnęła więc:
- Po posiłku chciałabym z wami porozmawiać o wszystkim. Musicie mi wyjaśnić parę rzeczy.


Ta daaa, może żadna rewelacja, ale zawsze coś :D Pamiętajcie o tym, by zostawiać Wasze opinie pod notkami, to zazwyczaj sprawia przyjemność. Więc czekam na jakąś tutaj! Do zobaczenia (przeczytania?) wkrótce



<<Poprzednia część                                                                                             Następna część>>

środa, 2 kwietnia 2014

Legenda Słowika (1)

Witam !
To mój pierwszy blog, który zamierzam traktować na poważnie. Może i nie jestem zbyt cudowna w pisaniu, ale chcę się poprawić i właśnie dlatego to robię :) Z góry przepraszam za błędy i jeśli to możliwe, chcę żeby każdy z Was (czyt. tych, którzy będą to czytać) wytykał mi  błędy które zauważy. Was to nie zaboli, mnie tym bardziej nie! Dam coś na próbę już teraz, hope you enjoy it :p



       Ludzie zwykle biegają, kiedy się śpieszą. Kiedy przed kimś, bądź czymś uciekają. W sumie, to biega się w dzień, a nie w nocy. Anahi jednak uparcie musiała wymknąć się z domu. Czuła, że umrze z nudów, jeśli kolejną noc przesiedzi w czterech ścianach. Przebywanie na zewnątrz zawsze przynosiło jej ukojenie. Mogła odpocząć i pomyśleć. Na przykład spacerując po lesie, co właśnie miała zamiar zrobić. Bez żadnych obaw wyszła z domu.
      Noc była piękna. Księżycowe promienie wyglądały zza korony liści, głaszcząc poszycie. Zatopiona w myślach dziewczyna nie zastanawiała się nad tym gdzie idzie. Świetny wcześniej pomysł, stał się jednym z najgorszych i możliwe, że ostatnich, kiedy niespodziewanie zdała sobie sprawę, że się zgubiła. Błądząc między drzewami wpadła na wielkiego stwora.