piątek, 25 kwietnia 2014

One Shot (2) - Więzy krwi

Witam, dwa dni testów już za mną :) Nie wiem dlaczego nagle na facebook'u powstało tyle stronek o prostych zadaniach... Chyba powinni się cieszyć, że dali coś łatwego ;p Jutro tylko część językowa, więc dzisiaj mogę usiąść i pisać. To jest kolejne opowiadanie z serii 'One Shot', jest to opisana przeze mnie historia. Pochodzi ona z japońskiej piosenki Vocaloidów (Kagamine Len i Rin - Servant of Evil) https://www.youtube.com/watch?v=V2vSq0YoWjA , niektóre fakty musiałam sama domyślić, żeby wszystko układało się w spójną całość, więc hope you enjoy - jako, że jutro piszę angielski :)


       Pamiętałem o mojej siostrze. Zawsze. Kiedy jako dzieci zostaliśmy rozdzieleni, dołożyłem wszelkich starań, by móc być blisko niej. Mimo radości, którą dzięki temu uzyskałem, poniosłem też wielkie straty. Oboje byliśmy dziećmi królowej, lecz ja jako syn musiałem odejść wraz z ojcem, czyli jej kochankiem. Moja siostra miała rządzić królestwem.
      Uczyłem się pilnie i przechodziłem przez piekło, aż uzyskałem wykształcenie i prestiżowy tytuł najwspanialszego sługi. Nie było mi to miłe, lecz wiedziałem, że muszę cierpieć, by móc spełnić swoje marzenie. Jedynego czego chciałem, to być z siostrą. Kiedy królowa zmarła, mieliśmy czternaście lat i wtedy ona wstąpiła na tron.
      Od ludzi słyszałem, że jest okropną władczynią. Chodziły różne plotki, które spokojnie wysłuchiwałem, a czasem powtarzałem innym. Mówili, że jest dzieckiem zła. Wtedy uśmiech nie schodził mi z ust. Pewnego dnia, nadszedł mój czas.

     Stałem przed zamkiem, zatrzymany przez wątpliwości. Czy mnie pozna? Czy będzie wiedziała kim jestem? Zastanawiałem się jak mnie przyjmie. Pełen sprzecznych myśli, przekroczyłem wrota. Kierując się wskazanymi korytarzami, słyszałem echo moich kroków i przyspieszonego oddechu. Na dworze świeciło słońce.
      Spojrzałem na drzwi oddzielające mnie od młodej królowej. Wziąłem głęboki wdech i zapukałem.
- Wejść - usłyszałem jej głos. Miał piękną, wysoką barwę i przyjemne brzmienie. Pchnąłem jedno skrzydło i postąpiłem krok.
      Nie udało mi się daleko zajść, kiedy usłyszałem zduszony okrzyk i poczułem jak rzuca mi się na szyję. Pamiętała. Przygarnąłem ją do siebie i słuchałem jak pochlipuje. Moja droga siostrzyczka. Pogłaskałem ją po włosach o barwie zboża, takich jak moje. Odsunęła się na chwilę i spojrzała mi w oczy.
- To naprawdę ty, bracie? - zapytała z nadzieją. Była naprawdę przepiękna.
- Nikt inny - odpowiedziałem szeptem. Wiedziałem, że ściany mogą mieć uszy nawet tutaj, lecz mimo tego - nie puściłem jej.
      Nie było nic lepszego od trzymania jej w ramionach po tylu latach. Poczułem jak i po moich policzkach toczą się łzy. Zaśmiałem się i poprawiłem jej fryzurę. Uklęknąłem, schylając głowę:
- Moja królowo, czy przyjmiesz mnie jako swego pokornego sługę?
- Z wielką przyjemnością - odpowiedziała cicho i spojrzała w stronę drzwi. Wyraz jej twarzy momentalnie się zmienił, spoważniał. Zdziwiłem się, gdyż nigdy wcześniej jej takiej nie widziałem.
      Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem kobietę prowadzoną przez żołnierzy. Nie, to złe słowo. Była wleczona po posadce, a jej kolana zostawiały krwawe ślady na marmurze. Otworzyłem szerzej oczy i spojrzałem na siostrę w niemym przerażeniu. Jednak ona nie zareagowała. Ręką pokazała mi bym wstał i ustawił się koło jej tronu, na którym dumnie zasiadła.
      Proste plecy, uniesiony podbródek - to standardowa wizytówka władców, lecz pogardliwe spojrzenie jakim obdarzyła nieznajomą, było czymś niespotykanym. Według mnie, oczywiście. Nie tak ją pamiętałem. Jednak w dalszym ciągu nie otworzyło mi to oczu i nie zdawałem sobie sprawy, jaka jest teraz. Bo była inna niż wcześniej.
- Czy to ty jesteś tą, która nie chce płacić podatku od ziem, które otrzymała ? - głos mojej siostry grzmiał w wielkiej sali. Sprawiał wrażenie, jakby miecza. Ciął powietrze zimnym tonem i słyszeć się w nim dało złość.
- Tak, to ja - odpowiedziała druga, słabym głosem. Nie wyglądała na pokonaną, mimo pozycji i obszarpanego ubrania. Sprawiała wrażenie dumnej i przekonanej o swojej racji.
- Ściąć ją na dziedzińcu - ziewnęła młoda królowa. Chyba tylko moje oczy rozszerzyły się w zdumieniu. Reszta cicho zaakceptowała fakt. Kobieta uśmiechała się, kiedy żołnierze wywlekali ją z sali.
- Siostrzyczko... - powiedziałem cicho, patrząc na nią z niedowierzaniem. Nie zaszczyciła mnie spojrzeniem.
- Przynieś mi ziołową herbatę, rozbolała mnie głowa - odpowiedziała tylko, wyglądając przez okno. Była znudzona.
- Zrozumiałem - wyszedłem stamtąd, czując się jakbym opuszczał miejsce zbrodni.Spuściłem głowę i w duchu przeprosiłem wszystkich, których spotkał taki los. Nigdy nie byłem przy straceniu kogokolwiek i miałem nadzieję, że nie będę musiał tego oglądać.
      Z czasem stało się to rutyną. Moje sumienie zaczęło wypierać fakt, że to co się dzieje jest nieprawidłowe. Była to codzienność, którą jakoś ignorowałem. Cieszyłem się po prostu moim czasem z siostrą, która zachowywała się jakby nigdy nic. Odgrywaliśmy nasz mały teatrzyk, odsuwając na bok konsekwencje.
      Pewnego lata, udaliśmy się do zamorskiego kraju na odpoczynek. Królowa miała poślubić księcia tegoż państwa i zapewnić nam pokój. Wiedziałem, że młodzieniec bardzo przypadł jej do gustu. Był od niej trochę starszy, przystojny i inteligentny. Wspaniały wybór, o który nie musiałem się martwić.
      Jednego dnia zostałem wysłany do księgarni, by kupić siostrze zapas atramentu i pergaminu. Nagle zerwał się wiatr i porwał moją czapkę, która pofrunęła gdzieś hen daleko. Pobiegłem za nią, niosąc ciężki bagaż. Torba z zakupami przesłaniała mi widok, kiedy biegłem i niespodziewanie na kogoś wpadłem. Oboje przewróciliśmy się, a ja zauważyłem, że była to przepiękna dziewczyna. Zerwałem się od razu, by pomóc jej wstać, lecz ona uklękła i zaczęła zbierać kartki, które wypadły z torby. Niezgrabnie padłem na kolana obok niej i w ciszy spakowaliśmy wszystko z powrotem.
      Dopiero teraz pozwoliła mi sobie pomóc. Poprawiła suknie i uśmiechnęła się do mnie delikatnie. Była olśniewająca, a jej włosy w kolorze morskiej zieleni powiewały na wietrze. Przytrzymała je dłonią, żeby nie zasłoniły twarzy, a ja od razu przeprosiłem :
- Tak mi przykro, panienko! Skryjmy się gdzieś przed wiatrem.
- Wybacz mi proszę, lecz jestem tu z kimś - dopiero teraz zauważyłem stojącego niedaleko księcia. Przyglądał się nam zaciekawiony.
      Jego wzrok jednak skierowany był bardziej w kierunku dziewczyny. Nie dziwiłem mu się. Czułem się zawstydzony, lecz dziwnie szczęśliwy. Moje kończyny były lekkie, a ja sam ledwo składałem zdania.
- Czyż to nie książę? Królowa pytała o Jego Wysokość! - zakrzyknąłem zdumiony. Czy on ma czas tak spacerować po mieście?
- Jesteś znajomym królowej ? - dziewczyna patrzyła na mnie wielkimi oczyma, a ja tylko kiwnąłem głową. Wydawała się wstrząśnięta.
- Jej przybocznym sługą - dopowiedziałem dumnie. Zielonowłosa piękność sprawiała wrażenie, jakby miała zaraz zemdleć. Wtedy nadszedł młodzieniec i zgrabnie się wywinął. Odeszli, lecz ja nie mogłem przestać za nią wyglądać. Czyżby to nazywali miłością?
      Cały czas miałem w głowie delikatny dźwięk jej głosu i promienny jak słońce, miły uśmiech. Nieporównywalnie piękna. Kiedy wróciłem do zamku, cały w skowronkach, moja siostra spojrzała na mnie podejrzliwie.
      Musiałem opowiedzieć jej całe zdarzenie i nie widziałem sensu w zatajaniu żadnych fragmentów. Jeśli nie ode mnie, dowie się od kogoś innego. Przedłużanie byłoby bezcelowe. Wypytywała mnie o szczegóły, a ja bez żadnych podejrzeń - odpowiadałem jej. Pożegnała się dość szybko, wymawiając się bólem głowy.
      Odprowadziłem ją do jej komnat i radośnie udałem się do swoich. Leżąc na miękkim łożu, myślałem o piękności, której imienia nie znałem. Musiałem przysnąć, gdyż jedna ze służek królowej przyszła mnie obudzić i oznajmić, że muszę udać się na audiencję. Natychmiast. Bez znaczenia było to, że jest środek nocy.
      Z lekkimi podejrzeniami udałem się do sali tronowej. Zapłakana siostra siedziała na tronie i patrzyła na mnie stalowym wzrokiem.
- Myślałam o tym co dzisiaj mówiłeś. Rozmawiałam też z księciem.
- Czyli miło spędziłaś dzień ? - zapytałem zmieszany. Nie rozumiałem o co chodzi.
- Odrzucił propozycję małżeństwa - odpowiedziała krótko i zwięźle. - Mam dla ciebie zadanie.
- Dla ciebie wszystko, wasza miłość!
- Zabij to piękne dziewczę, o którym dzisiaj opowiadałeś.
      Skamieniałem. Nie byłem też pewien, czy się przesłyszałem, czy naprawdę ma to na myśli. Cofnąłem się o krok, lecz kiedy pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, coś we mnie pękło. Moje pragnienia się nie liczyły.
     Cudem przekazałem mojej zielonej pannie potajemny list. Prosiłem o spotkanie pod fontanną w zachodnim ogrodzie. Chwilę po północy. Niecierpliwy stałem tam, nie wiedząc co robić. Dłonie mi się pociły, a oddech był nierówny. Panikowałem. Bałem się tak bardzo, jak nie chciałem tego zrobić. Zaciskałem zęby, kiedy wreszcie się zjawiła.
- Wzywałeś mnie, drogi panie? - znowu ten uśmiech. Delikatny, uprzejmy. W piersiach zrodził mi się szloch.
- Przepraszam - wyszeptałem i wyjąłem zza pasa sztylet. Doskoczyłem do niej i raniłem w pierś. Czułem opór, kiedy nóż wbijał się w miękkie ciało i krew chlusnęła mi na ręce.
      Miałem ją na ubraniu, twarzy i duszy. Byłem splamiony. Spojrzałem jej w oczy i zobaczyłem, że mi wybaczyła. Nie znała powodu, a wybaczyła. Zawyłem przeraźliwie i łzy potoczyły się po mojej twarzy. Ułożyłem ją podpartą o murek fontanny i wróciłem do zamku.
      Wkradłem się wejściem dla służby i udałem się do siostry. Ona spojrzała na mnie przerażona, a ja zaśmiałem się:
- Przepraszam, przestraszyłem cię.
- Czy ty...? - zapytała, zaciskając dłonie w pięści.
- Tak, zabiłem ją - zapłakałem żałośnie. Padłem na kolana i szlochałem, a moja siostra stała i patrzyła.
      Jakiś czas potem książę odnalazł ciało. Pogrążył się w bezkresnej rozpaczy i dalej odmawiał propozycji małżeństwa. Miałem wrażenie, że wie co zrobiłem. Zawsze patrzył na mnie z głęboką nienawiścią. Nie wiedziałem, skąd mógłby dowiedzieć się  o moim grzechu.
      Po powrocie do kraju, zastaliśmy jedną wielką jatkę. Rebelianci wszczęli działania, kiedy byliśmy nieobecni. Staraliśmy się zapobiec konfliktu, lecz nawet wojska nam się sprzeciwiły. Służba pouciekała z zamku. Zostaliśmy sami.
      Kiedy wiadomy był los królowej, ona spojrzała na mnie :
- Co się teraz stanie?
- Teraz cię obronię - odpowiedziałem twardo. Mimo wszystkich wydarzeń i złych czynów, była moją siostrą. Moją bliźniaczką. Wiedziałem co robić - Tutaj masz moje ubranie. Załóż je i czym prędzej uciekaj. Jeśli założę twoją suknię, będzie dobrze. Nikt się nie zorientuję, w końcu jesteśmy bliźniakami.
     Pierwszy raz powiedziałem to głośno, a ona nie zaprotestowała. Zamknąłem ją w tajemnym przejściu i czekałam na rebeliantów. Niedługo nadeszli. Jej własne wojska napadły na mnie, a przywódczyni - Czerwona Szermierka, spojrzała ze złością.
- Teraz odpłacimy ci za wszystko, co zrobiłaś - powiedziała. Nie była świadoma, że to nie królową złapała. Nie wiedziała nawet, że jestem mężczyzną.
      Długi czas spędziłem w lochu. Przepiękna suknia mej siostry zniszczyła się i pobrudziła. Mieszkałem ze szczurami i słuchałem utyskiwania żołnierzy, którzy mnie pilnowali. Niektórzy śmiali się, patrząc na moją twarz. Żartowali. Nie odezwałem się do nich.
      Jednego dnia, nadszedł czas. Przyszli po mnie i zabrali na dziedziniec. Na podwyższeniu stała gilotyna, która królowała pośród ludu. Zebrał się duży tłum, skandujący o śmierć królowej. ' Nie mogę na to pozwolić' pomyślałem.
      Kiedy krzyki nasiliły się, włożono mnie w dyby i dano zaszczyt ostatnich słów.
- Czas na herbatę - powiedziałem, a ludzie ryknęli ze złością. Spojrzałem po ich twarzach, których nie znałem, a które patrzyły na mnie z nienawiścią. W tłumie wyłapałem twarz siostry.
      Moje oczy rozszerzyły się w zdumieniu, a nie strachu. Uśmiechnęła się, swoim przepięknym uśmiechem. Wyglądała jak słońce, nic więcej nie było mi potrzeba. Wypełniła obietnicę, którą kiedyś kazałem jej złożyć. Uśmiechała się. Zrobiłem to samo i wtedy zadzwonił kościelny dzwon.
      Gilotyna opadła. Tego dnia umarła fałszywa królowa, tak samo zła jak prawdziwa.



No, więc koniec :) Podziwiam tych, którzy to przeczytali i jak zwykle proszę o szczere opinie. Mam nadzieję, że się podobało i mówię z góry, że w przeciągu dwóch, może trzech dni, pojawi się kolejna część W Mroku . Do przeczytania! :)

3 komentarze:

  1. to było cudne. :)
    przeczytałam wszystko od początku do końca.
    niesamowite opowiadanie. lekko się czytało.
    czekam na więcej, obserwuję :)
    ucieczkawmarzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecudne!! *.*
    Zazdroszczę ci talentu. Jesteś niezwykła.
    Bardzo przyjemnie się czyta, bo błędów brak. Mam nadzieję, że napiszesz szybciutko kolejną część.
    Pilnie czekam ;)
    Obserwuję i wpadam częściej!!!
    http://faster-than-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego jednego kolejnych części nie będzie, bo to pojedyncza historia (one shot) ale właśnie jestem w trakcie pisania i bardzo się cieszę, że się podoba :)

      Usuń