czwartek, 19 lutego 2015

W Mroku (10)

Witam ponownie... Szczerze mówiąc, jestem zawiedziona swoim zachowaniem. Ostatnio myślę tylko o tym, czego nie powinnam w tej chwili pisać. Może, kiedy skończę tę historię - wtedy znowu będę mogła wziąć się za inne. Jednocześnie, nie wyobrażam sobie, że nie będę tego pisać. Tak dużo czasu już w to włożyłam i trudno mi uwierzyć, że kiedyś przestanę to robić. Tak samo przywiązałam się niesamowicie do moich postaci, też tak macie? Jednak to jeszcze nie teraz. Prawdopodobnie wstawię niedługo post do moich "Przemyśleń" bądź "OP" gdzie wyjaśnię poniekąd co się ze mną dzieje, chyba zasługujecie na to. Mam nadzieje, że jakoś ze mną wytrzymacie i dacie radę doczytać te przygody Smoka. Mam też nadzieję, że jeszcze czymś Was zaskoczę. Sprawdźmy :)



      Wargi Saah'a były miękkie i ciepłe. Sam pocałunek wydał mi się czymś całkowicie naturalnym, bo przecież nie było to nic dziwnego. Jakoś w niepamięć posłałam fakt, że jest smokiem i w ogóle nie powinno go być w tym świecie. Także ten, że ja w tym miejscu też nie powinnam się znaleźć. Jednak było mi dobrze, zarówno w tym domu, jak i w jego ramionach. Westchnęłam cicho, myśląc o tym, jakie to wszystko przekoloryzowane. Zostałam porwana przez przedstawiciela innego gatunku, teraz mieszkamy razem i dogadujemy się całkiem dobrze, a na dodatek on właśnie mnie całuje. Schematyczne? Jak diabli.

piątek, 13 lutego 2015

Władcy Olimpu (4)

Pewnie teraz się dziwicie, że to weszło, co? Tak się składa, że może i będzie pojawiać się bardzo rzadko, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że o tym opowiadaniu myślę bardzo poważnie. Znaczy dla mnie najwięcej chyba ze wszystkich, które piszę aktualnie. No, ale wróciłam, wyjaśnienia pojawią się w one shot'cie, który też postaram się dość szybko wstawić :P Czytajcie więc, moi drodzy i nie bójcie się komentować, miło jest poznać wasze zdanie. No i co na pewno mogę powiedzieć, że od teraz będę to pisać swoim zwyczajnym, lekkim stylem.


     Alice dobrze znosiła ciszę. Większość czasu w świątyni spędzała w jej otoczeniu, siostry wolały porozumiewać się spojrzeniami i gestami, słowa były zbędne i przynosiły nieporozumienia. Jednak to one nauczyły ją sztuki pięknego mówienia i dobierania wypowiedzi tak, żeby nikt jej nie przechytrzył. Mimo to, czuła jakąś dziwną potrzebę zapełnienia tego momentu, kiedy szła walczyć za kogoś innego. Posłaniec milczał, patrząc przed siebie i na boki, widocznie czymś zamyślony.