piątek, 18 kwietnia 2014

W Mroku (2)

Dobra, może i niezbyt zdrowa, ale skoro matmy mogłam się uczyć, to i napisać coś mogę. Jedziemy dalej z mrokiem, enjoy !:)

      Siedziałam patrząc przed siebie. Krzyk zamarł mi w ustach, nie mówiąc już o oddechu. Szeroko otwarte oczy zaczęły mnie piec, ale bałam się mrugnąć. Zbyt bardzo się bałam, że jak zamknę oczy, to będzie po mnie. 'To' się nie ruszyło, tylko patrzyło wprost na mnie.
     Miało jasnożółte oczy z pionowymi źrenicami. Skąd to wiem? Świeciły w mroku. Twarz, a może paszczę, pokryte miało ciemnymi, połyskliwymi łuskami. Tylko w połowie jednak. Stało na dwóch nogach i budową bardzo przypominało człowieka, ale nie mogło nim być.
     Naraz zdałam sobie z czegoś sprawę. Przecież to musi być żart. Z głębokim westchnieniem podniosłam się i podeszłam do okna.
-To ci się udało, James. Jesteś zadowolony? Boję się, możemy iść.
- James? - stworzenie obok mnie przechyliło głowę i syknęło.
- Nie wygłupiaj się już - krzyknęłam na niego. Bądź, co bądź przesadził. Wiedział jak jest, a zrobił coś takiego... Ja rozumiem, że mnie nienawidzi. Jednak wciąż...
 
  Wyjrzałam przez okno, żeby pomachać zgromadzonej grupie. Wszyscy patrzyli się na mnie wielkimi oczami. Machnęłam ręką, ale nikt nie zareagował. Dopiero wtedy zauważyłam, że James stoi wśród reszty. Zapewne zbladłam i otworzyłam usta, zaczynając się trząść. Na myśl przyszło mi tylko jedno, banalne pytanie. 'Jak James stoi tam, to kto jest obok?'
      Wrzasnęłam i popędziłam do pierwszych lepszych drzwi, których w pomieszczeniu było troje.  Słyszałam jedynie swój własny, urywany oddech i serce, które biło jak dzwon. Jednak wiedziałam, że jest za mną. 'To mnie goni' zawyłam panicznie. Biegłam przez hole, pomieszczenia, aż znalazłam się nad wejściem.
     Obejrzałam się za siebie, lecz nic tam nie było. Trochę bałam się odwrócić. Byłam pewna, że jest przede mną. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam biegiem ku głównym schodom.
      Co prawda, miałam wrażenie, że nie zbliżam się do nich, tylko oddalam - ale to niemożliwe. Złapałam się na tym, że zbyt często używam tego słowa. No a co miałam innego powiedzieć? Nieprawdopodobne? Zadziwiające? Mission Impossible?! Zaśmiałam się histerycznie. Naprawdę, dystans się nie zmniejszał.
      Padłam na podłogę, rozglądając się. Stoję w miejscu? Nic nie było w okół mnie, więc uspokoiłam się trochę. Zawsze wiedziałam, że jestem inna, ale żeby relaksować się w takim miejscu? Jak stąd wyjdę, to muszę umówić się na terapię do psychiatrii. Jeśli wyjdę, oczywiście.
      Podniosłam się z nową dawką energii i ruszyłam przed siebie. Nie rozglądałam się, nie obracałam. Wszystko będzie w porządku. Musiałam tylko oddychać, być spokojna i myśleć pozytywnie. O, ironio! Co ja wygaduję...
     Właśnie wtedy coś we mnie pękło. Krzyknęłam zrozpaczona i wyrwałam się naprzód. Podziałało. Schody były coraz bliżej. Na wyciągnięcie ręki. Usłyszałam syk. Obróciłam się powoli, łamiąc moją niepisaną zasadę. Stało za mną. Zaciekawione, przyglądało mi się, a ja zauważyłam, że ma ogon. Jak jaszczurka. W sumie, to nawet tak wyglądało.
      Jednak, nie na to czas. Nie mogłam, może nie powinnam? Muszę się ruszyć. Powoli cofnęłam jedną rękę i wymacałam balustradę. Dobra, jeszcze tylko jedna rzecz. Cofnęłam lewą nogę, żeby wybadać grunt za mną, ale moje szczęście miało inne plany. Bo żadnego gruntu tam nie było.
      Runęłam jak długa ze schodów i turlałam się po nich, kto wie, chyba wieczność.  Kiedy wylądowałam, czułam się jakbym wszystkie kości miała pogruchotane w drobny mak. Jęknęłam z bólu i otworzyłam oczy. 'To' znowu na mnie patrzyło. Tym razem z bardzo bliska.
      Wydawało mi się, że teraz ma bardziej ludzkie rysy, a łusek nie było tak wiele, jak mi się wydawało. Co nie zmienia faktu, że je miał. Wzięłam syczący oddech, co moje płuca skwitowały przeszywającym bólem, a ja zapłakałam z bólu.
- Żyjes? - zapytało. Nie mówiło jak ja, czy inni. To nawet nie brzmiało jak seplenienie. Nie wypowiedziało 'sz', ale zauważyłam wtedy jak rozdwojony język wymyka mu się spomiędzy warg.
      To chyba było dla mnie trochę zbyt dużo. Zemdlałam.


      Dziękuję za uwagę :) Na więcej niestety nie mam siły, ale jeśli tak, to niedługo napiszę coś dalej. Wielkanocną krainę też, kto wie, może nawet jutro. I tak nie mam nic lepszego do roboty, w święta... Trzymajcie się i jeśli macie ręce, komentujcie :P

<<Poprzednia część                                                                                             Następna część>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz