czwartek, 29 maja 2014

Władcy Olimpu (2)

W przypływie szczęścia i radości wstawiam Wam kolejny rozdział Władców i biorę się za Anahi !



Alice

      Bawiłam się w ogrodzie przy świątyni. Moja matka zapalała świece i patrzyła na mnie z rozczuleniem. Radośnie tańcząc i śpiewając okrążałam posąg cudownej Hestii. Była niebywale piękna, a ja cały czas miałam wrażenie, że jej uśmiech skierowany jest do mnie. Odpowiedziałam jej tym samym. Wtedy kobieta kucnęła przede mną.


      Stałam tyłem do mamy, więc nie widziałam jej reakcji, ale moje oczy rozszerzyły się w zdumieniu, a szczęka opadła mi do samej ziemi. Potarłam oczy małą dłonią raz, a potem drugi. Nie zniknęła.
- Nie bój się mnie, moje dziecko - miała łagodny wyraz twarzy, więc nawet nie przyszło mi do głowy, żeby się wystraszyć.
- Nie boję się - wyszczerzyłam się radośnie. Miałam wrażenie, jakbym znała ją całe wieki.
- Jesteś niezwykłym dzieckiem, Alice - pogłaskała mnie po głowie.
      Hestia sięgnęła ręką do szyi. Uważnie śledziłam jej ruchy, kiedy odpinała piękny naszyjnik. Zapewne zrobiony był z białego złota, lub srebra - trudno było mi to określić w tak młodym wieku. Kiedy łańcuszek zawisł już na mojej piersi, spojrzałam na nią z podziwem.
- Dziękuję!
- Ależ nie ma za co, moje dziecko. W przyszłości zrozumiesz...- kiedy ja przyglądałam się białemu oczku na zawieszce, Hestia z powrotem stała się posągiem.
       Podbiegłam do mamy, radośnie śpiewając pod nosem piosenki, które poznałam od innych dzieci. Kiedy skakałam wokół niej, mój medalion kołysał się w rytm moich kroków. Minęła chwila nim matka zauważyła go i zdębiała, patrząc na mnie oczyma wielkimi jak spodki.
- Skąd to masz? - zapytała cicho, rozglądając się wokół. Wówczas nie rozumiałam co to może znaczyć dla całej naszej rodziny i dlaczego mama wyglądała na tak wystraszoną.
- Bogini mi dała! - krzyknęłam głośno, na co ona zareagowała zakryciem mi dłonią ust. Stała przez chwilę jakby spłoszona, a potem uśmiechnęła się wyrozumiale i pogłaskała mnie po głowie.
- Nic już nie da się zmienić... Dbaj o niego, Alice!
      Dziewczyna obudziła się ze snu, oddychając głęboko i czując drżenie całego ciała. Niechętnie wracała do wspomnień, tym bardziej tych, które wywoływały bolesne skurcze w jej klatce piersiowej. Nie były one nieprzyjemne, wręcz przeciwnie - stwierdziła kiedyś, że nieszczęśliwszych nie posiada. Jednak oglądanie żywego kogoś, kto już dawno pogrążył się w odmętach Hadesu nie przynosiło jej spokoju. Z bólem niekiedy budziła się, patrząc na obraz matki powieszony na ścianie pokoju.
      Zgodnie z wolą Penelopy uczyła się już prawie dziesięć lat, by móc zostać Westalką. Z początku nie uśmiechało jej się to ani trochę, ale z czasem poczuła, że jest to jej powołanie. Uczucie nasilało się, kiedy gładziła opuszkami palców medalion otrzymany od bogini ogniska domowego, Hestii. Zgodnie z sercem i duszą niedługo miała złożyć śluby i zostać kapłanką, lecz los pokrzyżował jej plany.
      Pewnego słonecznego dnia, gdy w ogrodzie opiekowała się kwiatami - nadjechał posłaniec z wiadomością, że wszystkie obecne w świątyni kobiety mają udać się do miasta. Na agorze miała zostać odczytana Wola Moir, która została spisana jeszcze tego samego dnia przez kronikarzy i samą Lachezis. Podczas powolnej wędrówki na główny plac niedalekiej miejscowości, panowała cisza. Każda z nich niosła ze sobą jakiś dar, by w razie czego ułagodzić gniew trzech wielkich sióstr. Owoce, woda z miodem, czy kwiaty to ofiara jak dla ziemskich bogów, jednak Moiry właśnie z nich były najbardziej zadowolone.
      Jak można było przewidzieć, na agorze panował ogólny tłok i zaduch, kiedy wszyscy zebrali się w ciasną grupę i zamilkli, chcąc usłyszeć werdykt decydujący o ich przyszłym życiu, a także bojaźliwi o niezadowolenie bogiń. Nim zdyszany posłaniec wszedł na podium wybudowane na środku i poprawił swoją szatę, która przekrzywiona pokazywała w jakim pośpiechu musiał podróżować.
- Drodzy Grecy i Greczynki, którzyście zebrali się tu dziś z powodu odczytania Woli Moir - zaczął, przy czym lekko chwiał mu się głos. Rozwinął trzymany przez siebie zwój i rozpoczął odczytywanie. - Od jutra rozpocznie się Turniej Bogów w którym weźmie każda z wymienionych poniżej osób...
      Posłaniec zasapał się strasznie i zrobił sobie przerwę w czytaniu, nie zwracając prawie wcale uwagi na wstrzymane oddechy słuchaczy. Jakiś złośliwy blask zalśnił mu w oczach, kiedy powiedział:
- Po każdą osobę przyjdę z osobna, więc polecam na wszelki wypadek przygotować się wszystkim.
      Tłum zaryczał niezadowoleniem i rzucił się w stronę niefortunnego człowieka. Alice stała wyprostowana, razem z resztą kapłanek i koleżanek, patrząc na pobojowisko rozgrywające się wokół nich. Ludzie szaleli, krzycząc i miotając się we wszystkie strony. Nie chcieli wojny, łatwo to wszystko zrozumieć i choć cały Turniej odbywał się na Arenie Olympu, nie chcieli stracić rodzin. Nie było to przecież wykluczone, że ktoś może zginąć.
      Po złożeniu odpowiedniej ofiary skierowały się z powrotem w stronę świątyni. Powolnym krokiem przemierzając drogę, kontemplując ciszę i przyrodę maszerowały zadowolone z życia. Niedługo potem dogonił je posłaniec. Jak na komendę wszystkie się zatrzymały. Patrzyły po nim zszokowane, następnie kierując wzrok na siebie nawzajem.
- Alice Homefire - mężczyzna rozejrzał się po nich, robiąc surową minę. Na próżno, żadna nie dała znaku, którą właśnie kobietę wezwał. Nie miały zamiaru wydać swojej siostry. - Zostajesz powołana do Obozu Hestii i zgodnie z Wolą Moir musisz udać się ze mną na Arenę, by stawić czoła reszcie uczestników.
- Córka Hestii nic nie musi, ewentualnie powinna, bądź może - odezwała się jedna z najstarszych kapłanek, która była jej mentorką po śmierci matki.
      Posłaniec niezbyt wiele miał do gadania w obliczu starszej kobiety, której powinien okazywać bezwzględny szacunek. Dlatego też nie odezwał się już słowem i dalej rozglądał się po tłumie. Kiedy dojrzał jak z grupy wychodzi na przód dziewczyna o włosach tak jasnych, że niemal białych i oczach jasno błękitnych, które przez chwilę wyglądały jakby pokrywało je bielmo. Zatchnął się głęboko i nie śmiał krytykować wyboru bogiń, choć Uczestniczka wyglądała na wątłą i kruchą.
      Skinął tylko głową i odszedł kawałek w przypływie współczucia, by mogła pożegnać się z siostrami. Nie nastąpił lament, ani choćby cień rozpaczy nie pojawił się na twarzach pozostałych kobiet. Alice rozglądała się wśród nich, każdą pozdrawiając z osobna i życząc opieki bogini. One twierdziły natomiast, że jej przyda się ona bardziej. Nie było łez, a śmiech rozdarł wieczorne powietrze, gdy kończyły się żegnać.
      Dopiero po rozstaniu dziewczyna pozwoliła sobie na łykanie gorzko-słonych łez, które wielkie jak grochy toczyły się po jej policzkach. Nie zwracała uwagi na nic, od tej chwili była pół boginią. Zwykły śmiertelnik nie miał prawa się jej czepiać, więc tego nie robił. Pozwolił jej płakać aż do samej Bramy.


Eh, trochę krótko, ale to ze względu na późną porę. Ja już się kładę spać, a niedługo dostaniecie kolejny rozdzialik :P Dobranoc!


<<Poprzednia część                                                                                             Następna część>>

4 komentarze:

  1. bardzo ciekawy i intrygujący rozdział. :)
    posługujesz się niebywałym słownictwem o wysokim poziomie. :)
    jak wcześniej pisałaś widać, że posługujesz się książką i mitach. :)
    czekam na nn część. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie Twoje opowiadania są świetne. Ciekawe, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Jesteś "okropna", przerwać Anahi w takim momencie i kazać mi czekać w nieskończoność. Dobrze że masz dużo innych opowiadań :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! Nominuję Cię do Liebster Blog Award! :)
    Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://eeriefemale.blogspot.com/2014/06/liebster-blog-award.html
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam mitologię! :) Po przeczytaniu pierwszej części Percy'iego Jackson'a aż musiałam się zabrać za kolejne i to samo tyczy się tego opowiadania! Piszesz naprawdę ciekawie i posługujesz się słownictwem z górnej półki, odpowiadającym oficjalnie wydanej książce :) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :)
    Jeśli znajdziesz chwilę(w końcu tyle innych opowiadań piszesz :D) to zajrzyj do mnie: http://zaginony-element.blogspot.com/ .
    Dopiero zaczynam pisać, a może będziesz miała dla mnie jakieś wskazówki. :)

    OdpowiedzUsuń