sobota, 3 maja 2014

Legenda Słowika (5)

Zakręcony koniec zakręconego dnia. Jeśli ktoś wie, niech powie mi, jakim cudem ser może wylecieć na zewnątrz szczelnie zamkniętego pudełka? Mój chyba może. Na razie zostawiam Was z roztrzepanym wilkołakiem, humorzastym wampirem i zagubioną dziewczyną :)


      Anahi wielkimi oczyma spojrzała na wampira.Wytropił? Ta myśl wydała jej się ekstremalnie absurdalna. Wyobraziła sobie Noah jako psa gończego, na kolanach i z nosem przy ziemi.Dopiero po chwili zorientowała się, że przecież jest wilkołakiem.
- Co ty masz w głowie, dziewczyno - Kai nagle ryknął nieopanowanym śmiechem. Ana zarumieniła się aż po cebulki włosów i wściekła krzyknęła na wampira.
- Miałeś nie czytać moich myśli, idioto!
- Nie mógłbym odmówić sobie takiej przyjemności - dalej zginał się w pół, krztusząc się ze śmiechu.
- Nie przestanie. Przynajmniej dopóki nie nauczysz się go blokować - stwierdził Noah, wyjmując z torebki ostatniego rogalika. Spojrzał na niego z namaszczeniem, tak jak dziewczyna.

    Zapadła chwila ciszy. W sumie, tylko oni dwoje byli poważnie, bo czarnowłosy w dalszym ciągu pękał ze śmiechu. Patrzyli na siebie w niemym wyzwaniu, aż wilkołak przerwał rogalika na "pół". Oczywiście ta większa połowa powędrowała do ucieszonej Anahi.
      Wesoło wgryzła się w miękkie ciasto, posyłając chłopakowi wdzięczne spojrzenie. Dopiero po pierwszym kęsie, zadała pytanie. Oczywiście z pełną buzią.
- Co masz na myśli?
- Um... to taka jakby... bariera. Ja sobie wyobrażam... ścianę - ich rozmowa po części brzmiała jak dwóch gaworzących dzieciaków. Najważniejsze, że rozumieli się nawzajem. Kai najprawdopodobniej się udusił, bo przestał oddychać i tylko drżał, siłą woli utrzymując się w pozycji 'stojącej'.
- Pomaga? - dziewczyna popatrzyła na niego, a on z entuzjazmem pokiwał głową. Zaczęła próbować.
      Jak się okazało nie było to wcale takie łatwe. Najwidoczniej nie było jej pisane zostać murarzem. Starała się coraz mocniej, aż nagle go ujrzała. Piękny mur z czerwonej cegły, wysoki aż pod niebiosa. Wampir poderwał głowę i spojrzał na nią przestraszony.
- Ej, hej. Tak się nie robi! - powiedział urażony. - Zburz to natychmiast.
- Nie ma mowy. Wreszcie mogę się cieszyć wolnością w swoich czterech ścianach - dziewczyna odetchnęła zadowolona. Całkiem nieświadoma mentalnego ataku z zewnątrz.
- Mocne to cholerstwo - stwierdził czarnowłosy i zrobił obrażoną minę. Przez chwilę nikt się nie odzywał, aż powrócił niebezpieczny temat.
- Zresztą, musisz iść ze mną Noah.
- Już się robi - blondyn wyprostował się i spojrzał poważnie na towarzysza. Po chwili przypomniał sobie, że przecież miał nosić zakupy. Między innymi po to tu przyszedł. - Ja... miałem pomóc Anahi.
- Dam sobie radę - dziewczyna uśmiechnęła się słabo, uświadamiając sobie co może się stać, gdy odnajdą tego wampira.
      Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, byli tym czym byli. Zresztą o to chyba nie można obwiniać ich natury, a system sądowniczy. Przydałaby im się reforma, albo taki nadnaturalny Karol Monteskiusz. Niektórzy zaczynają uważać się za bogów, więc to bardzo rozsądny podział. 'Dlaczego ja rozmyślam o polityce?' dziewczyna ofuknęła się w myślach.
     Chłopacy przyglądali jej się podejrzliwie. Stojąc naprzeciw ich dwojga, zorientowała się jak niska jest przy nich. Metr sześćdziesiąt nigdy jej nie przeszkadzał, a teraz wręcz przeciwnie. Wolałaby być im równa i móc pokazać, że nie jest bezużyteczna. Wzięła ręce pod boki i spojrzała na nich spod byka:
- No co, tak słaba nie jestem.
- A bo ja wiem... - Noah patrzył na nią bez przekonania. W sumie to teraz czuła się jak taka krowa z rogami. Była też bardzo zawiedziona, że żaden z tej dwójki nie miał na sobie nic czerwonego.
- Może przypomnisz sobie, kto nie miał siły iść dzisiaj na piechotę do miasta? - warknęła na niego zdenerwowana. Umniejszał jej godności.
- Jestem leniwy, ale mam dużo więcej siły, niż ci się wydaje - odwarknął. Bądź co bądź, dziewczynę tylko bardziej to rozjuszyło.
- Ach tak, może się przekonamy?- Nawet nie zdawała sobie sprawy, że jej głos może mieć tak niski ton.
- Proszę bardzo, możemy nawet teraz - w oczach Noah zabłysnęło jakieś światełko. Zgasło jednak na tyle szybko, że Anahi nie potrafiła powiedzieć, co ono oznacza.Sprawiło tylko, że gdyby miała futro, cała by się najeżyła. Nie wiedziała z jakiego powodu, ale miała takie przeczucie.
- Poczekam, aż wrócisz do domu - powiedziała niebezpiecznym tonem. Blondyn uśmiechnął się przebiegle i spojrzał na nią z wyższością. Dziewczyna miała ochotę rzucić mu się do gardła.
- Mam wrażenie, jakby to była kłótnia dominującego basiora i potencjalnej wadery alfa - Kai przyglądał im się z zainteresowaniem z pobliskiej ławki.
      Nie zauważyła, kiedy od nich odszedł. Spojrzała na Noah bez zrozumienia.Ten tylko stał i patrzył na nią zadowolony z bezczelnym uśmiechem na ustach.
- Sugeruje, że się parzymy.
- Aha, pa... co?! - dopiero po chwili zrozumiała sens tych słów. Nie chodziło przecież o oparzenia, tylko... łączenie się w pary. - Skąd ten pomysł?
- Ponieważ, walczycie ze sobą o dominację,a mieszkacie w jednym domu. Wiesz, że rzuciłaś mu przed chwilą wyzwanie, co nie? Jak wróci, albo przeżyjesz piekło, albo zyskasz męża - wampir zachichotał pod nosem. - Chyba nie mogę pozwolić mu wracać...
      Anahi miała dość tych rewelacji jak na jeden dzień. Pozyskała nowe, dziwne informacje o życiu prywatnym Noah. Dowiedziała się, że zachowuje się jak wilk. No i możliwe, prawdopodobnie, istnieje taka możliwość... Zaraz, czyżby wilczek ją podpuścił? Właśnie w tamtym momencie zorientowała się, że to ekscytacja błysnęła w oczach wilkołaka. Poza tym, czy Kai coś sugerował?
      Dziewczyna złapała dwie torby, z produktami ze spożywczego, w ręce i pomaszerowała przed siebie. Niech oni oboje idą do diabła.



Udało mi się, nareszcie. Podoba się? Chyba pomysł wreszcie zaczyna dalej krystalizować mi się w głowie :) Osobiście jestem zadowolona i myślałam nad założeniem katalogu 'zapowiedzi' , gdzie będę wstawiać jakby prologi opowiadań, a Wy będziecie wybierać co pierwsze mam pisać po skończeniu jakiejś serii. Co Wy na to?

<<Poprzednia część                                                                                             Następna część>>   

7 komentarzy:

  1. Fajny blog ;) Zapraszam do mnie. Mam nadzieję, że zostawisz komentarz :)
    Obserwujemy?

    lusia146.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam ;3 Moje ulubione opowiadanko na tym blogu, nareszcie kolejna część!
    Kurczę brakuje mi słów na tego bloga ._. Talent masz niesamowity, nie ma co ;3 Jednakże wampirek zaczyna mnie już troszkę irytować, wolałabym więcej scen z Anahi i Noah'em sam na sam :)
    Dziękuję za umilenie mi wieczoru :)
    Pozdrawiam i życzę duuuużo weny!
    Przy okazji zapraszam też do mnie na nowy rozdział :)
    http://archangel-and-angel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będę w domu, to od razu lecę czytać Twoje opowiadanie :) czemu? Ja z kolei bardzo lubię Kai'a i zastrzegam, że nie pierwszy i nie ostatni raz pojawia się na tym blogu <3

      Usuń
  3. Zeusie... ten wampir ma mój charakter... <3
    Wielbię jego chamskość :D
    "Spojrzał na niego z namaszczeniem" - czyli jak? Bardzo mnie zaintrygowałaś taką przenośnią. W życiu jej jeszcze nie słyszałam :D
    Uwielbiam to opowiadanie. Szkoda, że ja nie umiem tak pisać :(
    http://lady-in-black-stockings.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama piszesz świetnie, więc nie marudź :) Hmm, ja też osobiście uwielbiam Kai'a całym serduszkiem! A jeśli chodzi o to, to jakby to wytłumaczyć... z taką pobożną czcią, jakby ten rogalik miał zbawić świat? Nie wiem jak to wyjaśnić, ale o to mniej więcej chodzi hahah :)

      Usuń
    2. I wszystko jasne, dzięki za wytłumaczenie :D

      Usuń