piątek, 9 maja 2014

Legenda Słowika (7)

Jako iż wczoraj było tak mało, już dziś dodaję kolejną część :) Coś ostatnio mało osób tu zagląda, ale mam nadzieję, że się rozruszacie! Na początek weekendu (mam nadzieję, że miłego) - trochę czytania :)


      Anahi śniąc, marzyła o zamku. Ogromnym, pełnym ludzi. O sukniach i naszyjnikach. O księciu, który będzie jej ukochanym. O bankietach i potajemnych schadzkach w rozległym ogrodzie za pałacem. Były to marzenia małej dziewczynki, którą nie do końca mogła kiedyś być. Dorosła okropnie szybko.
      Przedtem podobno była beztroskim i radosnym dzieckiem. Bardzo towarzyskim. Potem jednak wszystko się zmieniło. W czasach, kiedy często przeprowadzała się z rodziną z miejsca na miejsce, ponieważ wielu ludzi napadało na ich domy. Było tak, dopóki ojciec nie zaczął przechowywać drogocennych przedmiotów z różnych krajów, o ogromnym znaczeniu historycznym, w specjalnie założonej do tego celu skrytce. Wtedy dziewczyna zaczęła bać się ludzi.

      Nie rozumiała dlaczego wszyscy próbują ich okraść i skrzywdzić, przecież nie robili nic złego. Prawda? Dwa razy została porwana dla okupu i za każdym razem traciła cząstkę siebie. Coraz mniej było w niej zaufania. Przez pewien czas miała wykupione wizyty u terapeuty, ale to nie pomogło. Do czasu, aż poznała Charlie.
      Podeszła do niej mała dziewczynka, dwa blond kucyki na głowie, poważne spojrzenie oczu i to pytanie:
- Oni są straszni, prawda? - przez chwilę Anahi myślała, że ona wie. O wszystkim, jej przeszłości i może nawet przyszłości.
- Kto? - pisnęła cichutko. Nie lubiła swojego głosu. Brzmiał zbyt głośno w ciszy.
- Klauni. Są straszni. A pan Hendrick ich przypomina! - powiedziała druga i nadęła policzki z niezadowoleniem.
- Ja, nie wiem. Nie byłam nigdy w cyrku - bąknęła Ana.
- Nigdy?! - zaskoczenie jej małej towarzyszki sięgało zenitu, przez chwilę myślała, że oczy wyskoczą jej z orbit. - Mogłabyś ze mną wejść do gabinetu? Jestem Charlie Pawbey i naprawdę nie chcę tam pójść sama.
- Jasne - przez chwilę się zająknęła. Mała blondynka złapała ją za rękę i pociągnęła w stronę, wielkich wówczas, dębowych drzwi.- Ja jestem Anahi Montrey.
     Obracając się, by spojrzeć na rodziców, zauważyła chłopaka. Najprawdopodobniej był bratem jej towarzyszki. Był od niej starszy o parę dobrych lat. Wyglądał młodo, a i wtedy był wysoki i chudy. Kogoś jej przypominał.
      Dziewczyna nawet nie wiedziała, kiedy zmienił się temat jej snu.To było nagłe i płynne przejście, a sam sen nie miał w sobie nic poza wspomnieniem. Dopóki nie przeszła przez drzwi. Dalej wpatrując się w brata dziewczynki, nie zauważyła, że za drzwiami czekają na nie ludzie w czarnych maskach.
      Spostrzegła się dopiero kiedy poczuła jak silne dłonie odrywają ją od podłogi i Charlie. Dziewczynka przeraźliwie krzyczała i miotała się w ramionach jakiegoś mężczyzny. Zagroził jej pistoletem. Jak to dziecko, nie umilkła od razu, jednak realna groźba śmierci pozwoliła jej trzymać język za zębami. Teraz tylko ciche łzy spływały jej po policzkach. Anahi patrzyła na to zszokowana. Nie pamiętała tego.
      Patrząc w lustro po drugiej stronie gabinetu, zauważyła, że jest starsza. Wyglądała na dorosłą i miała wrażenie, że nie chodziło w tym wszystkim o nią. Tylko o drugą dziewczynkę. Mimo względnej ciszy, mężczyzna nie odsunął lufy od skroni blondynki. Dopiero potem dziewczyna zauważyła, że męska ręka z lubością ślizga się po małej nóżce dziewczynki.
      Poczuła odrazę i wściekłość. Sama zaczęła krzyczeć i się szarpać, zastanawiając się czemu nie zareagowała wcześniej. Jednak nie mogła wyrwać się z żelaznego uścisku nieznanych ramion. Nie mogła też odwrócić wzroku. Oznaczałoby to opuszczenie dziewczynki, a była ona taka mała. Zaczęła wrzeszczeć ile sił w płucach, dopóki nie poczuła uderzenia.
     Oszołomiona otworzyła oczy i zobaczyła zaniepokojoną twarz Noah. Jego ręka zawisła w powietrzu, a on wyglądał na przestraszonego. Zaczął się jąkać:
- Przepraszam, ja nie mogłem... cię dobudzić. Nie wiedziałem co robić. Krzyczałaś - plątał się i gestykulował gwałtownie. - Nie mogłem tego znieść. Brzmiałaś tak rozpaczliwie. Bałem się, że coś ci się dzieje...
     Zdała sobie sprawę, za co przeprasza. Uderzył ją, ale ona była mu raczej za to wdzięczna. Rzuciła się na niego i zaczęła szlochać. Najpierw cicho i delikatnie, a potem już z całą mocą. Przytuliła się do niego i za żadne skarby nie chciała puszczać.
      Otulił ją ramionami, oferując bezpieczną przystań. Głaskał ją po głowie i szeptał słowa pocieszenia, które w jakiś sposób były ciepłe. Rozgrzewały jej zmarznięte serce. Oparła podbródek na jego ramieniu i westchnęła nieco dramatycznie. Czuła się zmęczona i smutna. Na szczęście miała jego.
- Nawet nie wiesz jak się wystraszyłem, kiedy wróciłem. Nie było cię - mruknął oskarżycielsko, nie wypuszczając jej z uścisku.
      Anahi zrobiło się strasznie ciepło i trochę niezręcznie. Nigdy nie była tak blisko z chłopakiem. 'Oprócz momentu, kiedy obudziłaś się z nim w łóżku' przypomniała sobie i natychmiast się zarumieniła. W tym momencie cieszyła się, że on nie widzi jej twarzy.
- Szłam piechotą, a potem usiadłam i przysnęłam - wzruszyła ramionami, jakby to było coś najnormalniejszego na świecie. Cóż, to już nie jej problem, że tak nie było.
- Jesteś naprawdę specyficzną osobą - zaśmiał się i dziewczyna poczuła jak jego pierś zawibrowała. Sama uśmiechnęła się pod nosem.
      Nagle Noah odsunął się od niej lekko i spojrzał jej w oczy. Miał poważny wzrok, lecz nie był to jakiś złowieszczy, czy nieprzyjemny wyraz. Były przyjemnie poważne. Szczere.
- Przepraszam, że tak wykorzystam sytuację, ale nie mogę się powstrzymać - pochylił się i jego wargi spotkały się z jej własnymi.


Yup, przerwę w tym momencie. Wiem, jestem okropna :> Postaram się nie trzymać Was długo w nieświadomości co dalej, lecz najpierw pojawi się kolejna część W Mroku. Pracuję już nad mapką, więc na Władców Olimpu też nie powinniście czekać długo. Pozdrawiam! :)

<<Poprzednia część                                                                                             Następna część>> 

5 komentarzy:

  1. Ajajaj! Akurat w takim momencie?! Dlaczego? :C

    No więc przeczytałam na szybcika resztę rozdziałów, a że nie chciałam się zatrzymywać skomentuję wszystko tutaj:

    Piszesz super, lekko się czyta. bardzo ciekawe i barwne postaci (Kai jest super, mamy podobne charaktery. Noah nic tylko schrupać. Mniam). Chciałabym tylko, żebyś dodawała albo częściej, albo dłuższe rozdziały, bo czuję straszny niedosyt.
    Ale chyba przeżyję.
    Jakoś.
    Tak przy okazji, całkowicie aprobuję użycie imienia Charlie. Uwielbiam je. Nawet moja bohaterka została tak ochrzczona, ale to tak na marginesie ^^ xD.
    Nie wiem, czy muszę coś jeszcze dopisywać. Wszystko już raczej powiedziałam. Ale jeśli coś sobie jeszcze przypomnę, ty dowiesz się o tym pierwsza :)

    xoxo
    -M

    http://opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, dzięki za te wszystkie komplementy :) Z chęcią dodawałabym częściej, ale z racji końca roku szkolnego i punktów do nowych szkół, jest bardzo dużo kartkówek i sprawdzianów :( A zwykle w domu jestem wieczorem i nie mam też siły siedzieć nie wiadomo ile przy tym komputerze. Dzisiaj i jutro postaram się coś dodać, czwartek i piątek też może coś wpadnie :)

      Usuń
  2. przepraszam, że piszę tutaj, ale nie wiedziałam gdzie zostawić ten komentarz. :)
    no więc, chciałaś aby poleciła Ci jakiegoś autora. :)
    nie znam za bardzo pisarzy udzielających się w tej dziedzinie
    ale może spodoba Ci się któraś z książek Zafona Carlosa Ruiza. :)
    pisze on takie mini horrorki.
    czytałam 2 i bardzo mi się podobały. :)
    poza tym czekam na nn rozdziały twoich opowiadań.
    i zapraszam do mnie na nowy rozdział. :)
    pozdrawiam, healy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, pewnie przeczytam Zafona, bo o ile się nie mylę mamy coś w bibliotece :) Postaram się jak najszybciej dodać rozdział, choć mam małe problemy techniczne i bardzo dużo pracy :(

      Usuń
  3. Hmmm, styl masz lekki, przyjemny, a na błędy nie patrzyłam. Ogólnie rozdział strasznie krótki, chociaż muszę przyznać, że zaciekawił mnie do takiego stopnia, iż z chęcią będę czytać dalej.
    Czy mogłabyś informować mnie o kolejnych rozdziałach w zakładce: "Jeździec Poczty"
    Pozdrawiam
    Idril
    www.wilcza-corka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń