piątek, 4 lipca 2014

W Mroku (7)

Straasznie przepraszam za tak długą nieobecność, ale z racji, że zaczęły się wakacje - złapałam lenia. Całe dnie tylko leżę i nic nie robię, albo nie ma mnie w domu. Zresztą musiałam przemyśleć akcje, bo nagle naszła mnie ochota na zmiany, więc stanie się coś innego niż sama myślałam :) Do tego siły nie miałam ostatnio ani czytać, ani pisać, ale to nic... Jak tam świadectwa? Są paseczki? Pochwalcie się! U mnie oczywiście jest :) Także, przepraszam i dziękuję tym, którzy dalej są tu ze mną :)

      Zimny wiatr smagał mnie po nagiej skórze ramion, a trzepot skrzydeł brzmiał wściekle w ciszy. Zastanawiałam się, czy powinnam wszystko wyjaśnić smokowi, ale przecież to on mnie przetrzymuje w tym starym domu, a do tego zostawia samą. Zignorowałam sumienie, które podpowiadało mi, że obdarzył mnie zaufaniem. Jak można komuś ufać po tak krótkim czasie?

      Spokojne akceptowanie sytuacji powoli zamieniło się we wściekłość i doprowadziło moją krew do temperatury wrzenia. Prychnęłam wściekle i zaczęłam się szarpać w stalowym uścisku ramion, a znajomy dźwięk jakby zgubił rytm.
- Przestań, do cholery jasnej! - krzyknął Saah.- Spadniesz i zostania z ciebie mokra plama.
- Tyle przynajmniej dobrego - odpowiedziałam dalej wściekła, nie zaprzestając walki.- Ta opcja jest o wiele lepsza niż wracanie do tamtego domu!
-Tak? - zapytał smok przygaszonym tonem, jakby chcąc mi coś udowodnić.- Proszę bardzo, wedle życzenia.
      Nagle poczułam jak spadam. Zdałam sobie sprawę, że mnie puścił i byłam na dobrej drodze, by naprawdę rozpłaszczyć się na ziemi. Spojrzałam szybko w górę, ale czerwonowłosy zawisł tylko w powietrzu i patrzył na mnie spokojnie. Tak się bawimy? Dobrze. Założyłam ręce na ramiona i choć zaczęła opanowywać mnie panika, bo ulica stawała się coraz większa i bliższa, a miałam świadomość, że jest i równie twarda jak przedtem, nie krzyczałam.
      Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy, ale postanowiłam być na tyle silna, na ile mogę do samego końca. Kiedy już chciałam krzyknąć, bo wizja bolesnej śmierci stała się niewygodnie wyraźna, usłyszałam świst i znów poczułam jak unoszę się w górę. Silne ramiona znów opasywały mnie w talii.
- Jesteś upartą idiotką, mówił ci to już ktoś? - westchnął smok.
- Nie zliczyłbyś tych wszystkich osób - mruknęłam zdenerwowana i obrażona.
      Nie mogłam powiedzieć ile trwała droga do mojego 'więzienia', ale wiem, że trwała dla mnie niemiłosiernie długo.Zaczęło mi się robić zimno, na całym ciele wystąpiła gęsia skórka, a zęby zaczęły szczękać w znanym rytmie. Jednak Saah nie zareagował na to nijak, co w sumie nie było dla mnie dużym zdumieniem. Na jego miejscu zrobiłabym to samo.
      Tuląc do piersi zielonego królika, wreszcie poczułam jak moje stopy dosięgają ziemi. Lewą podeszwę przeszył niemiłosierny ból, na tyle silny, że moje kolano ugięło się i upadłam na trawę. Stęknęłam cichutko, starając się podnieść, ale bezwład w nodze napełniał mnie coraz to większym strachem. Czy istnieje możliwość, bym ją straciła? Na tę myśl szarpnęłam się do góry, ale znowu upadłam. Nie było rady, nie czułam nic od połowy uda w dół. Zaczęłam oddychać panicznie, słysząc jak głośny jest mój oddech w ciszy.
     Smok uklęknął przede mną i wziął moją stopę w obie ręce, przyglądając się jej ciekawie. Tak bardzo chciałam usłyszeć, że to nic i wszystko będzie dobrze, że siedziałam całkiem cicho i nie protestowałam.
- Stłukłaś coś? - zapytał rzeczowym tonem, mierząc mnie chłodnym spojrzeniem. Zamurowało mnie, ważą tu się losy mojej nogi, a on przejmuje się czymś takim?!
- Tak, lampę w salonie - odpowiedziałam słabo, bo zobaczyłam strumyczki krwi spływające mu po rękach. Byłam aż nadto świadoma, żeby zrozumieć, że to moja krew. Mój oddech stał się nierówny i urywany, przed oczami zaczęły pojawiać mi się czarne plamki, a ja marzyłam o tym, żeby zemdleć. Nie chciałabym być obecna przy amputacji.
- Spokojnie, przeżyjesz. Noga raczej też, wstawaj - Saah podniósł się spokojnie i spojrzał na mnie zimnym wzrokiem.
- Jak, przecież nie mogę? - zapytałam, rozglądając się między jego prawym, a lewym sobowtórem. Byłam naprawdę ciekawa, który jest prawdziwy. Z ciekawości kopnęłam tego po lewej.
- Au, kopać umiesz, to i wstać dasz radę. Nie wymyślaj już - po raz pierwszy usłyszałam u niego ton tak ostry, że brzmiał prawie jak warczenie. W umyśle powstał mi przy okazji obraz jego wyglądu podczas naszego pierwszego spotkania. Mógł mnie rozerwać na strzępy, więc czemu tego nie zrobił?
      Naprawdę zdziwiona, lekko podniosłam się na nogach i zdałam sobie sprawę, że drętwienie ogranicza się już tylko do palców. Pomyślałam, że musiało to być chwilowe, skoro już jest w porządku. Uśmiechnęłam się przez łzy i pokuśtykałam za czerwonowłosym, bo mimo powrotu czucia, ból nigdzie się nie oddalił. Nawet na sekundę. Krzywiłam się z każdym krokiem coraz bardziej, aż w końcu nie wytrzymałam i zduszone syknięcie wybyło się spomiędzy moich zaciśniętych zębów.
     Smok obejrzał się na mnie i zatrzymał. Stałam tak przed nim, nie mówiąc nic i nie ruszając się, bo nie wiedziałam jak może zareagować. Był widocznie podminowany, więc nie chciałam go jeszcze bardziej denerwować. Wtedy on podszedł i płynnym ruchem złapał mnie w pasie. Czyżby miał zamiar wlec mnie przez resztę drogi, mając gdzieś jak bardzo boli mnie stopa? Moje myśli były mylne, gdyż Saah jedną ręką podniósł mnie do góry i przerzucił sobie przez ramię i wznowił spacer.
- Jak wrócimy, ugotujesz coś. Jestem głodny - mruknął.- Niech to będzie twój rewanż.
- Okej...- powiedziałam cicho, bo z jakiegoś powodu nie czułam się już tak spokojnie.
      W powietrzu wisiało wręcz namacalne napięcie i nie wiedziałam, czy jeśli nie wykonam jakiegokolwiek ruchu, nie pojawią się przypadkiem wyładowania elektryczne. Ostatniego, czego mi tu brakuje, to pioruny. Ryzykując, w moim mniemaniu, życie - westchnęłam. Starając się skupić na kwestiach mniej ważnych, niż ta czy czeka mnie kara - postanowiłam pobawić się w przesłuchanie.
- Hej, tak właściwie, to ile ty masz lat?
- Na ile wyglądam? - zerknął na mnie ciekawie, a ja spostrzegłam, że jego oczy mimo nienaturalnego koloru, są naprawdę ładne. Przypominały trochę kocie.
- Jakbyś był troszkę stary ode mnie, rok ewentualnie dwa - przyjrzałam mu się z bliska.- A tak naprawdę masz...
- Dużo więcej niż ty - zaśmiał się i wolną ręką zgarnął włosy z czoła. Doprawdy, nie zadziwiał mnie ich kolor, wydawały mi się takie naturalne i puszyste. Wyciągnęłam rękę i pogłaskałam go po głowie. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem w oczach.- Co ty robisz?
- Masz mięciutkie włosy i takie puszyste...też takie chcę!- naburmuszyłam się i odwróciłam głowę w drugą stronę.
- Kwestia genów, mi się wydają normalne - mruknął pod nosem.- Wróćmy do poprzedniego tematu, jeśli przeliczyć by to wszystko na wasze lata, mam ich dokładnie sto czterdzieści cztery i pół.
      Na chwilę zapadła cisza spowodowana z grubsza moim szokiem. Saah nie wydawał się zbytnio przejęty, dalej żwawo maszerował w stronę posiadłości, która stawała się coraz większa. Moja głowa powoli obróciła się w jego stronę, oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, a szczęka dosłownie opadła. Ja nie byłam pewna czy dożyję połowy jego wieku!
- Więc powinnam mówić do ciebie per 'pan'?
- Daruj sobie, możesz myśleć o mnie jak o chłopaku w twoim wieku, to wygodniejsze - uśmiechnął się do mnie i w tamtej chwili naprawdę wyglądał jak mój rówieśnik, no mniej więcej.- Poza tym, w Vangleh pewnie by powiedzieli, że jesteśmy w takim samym wieku. Czas inaczej płynie tam i tu, wszystko jest inne...
      Miałam wrażenie, że rozmowa o tamtym świecie nie jest dla niego komfortowa. Jego ton diametralnie się zmienił i tchnął taką nostalgią, że miałam wrażenie, że sama zaraz posmutnieję. Znowu potargałam jego włosy, żeby jakoś rozluźnić atmosferę, która powoli wracała do normalności, choć czułam w głębi, że jest zawiedziony tym co zrobiłam i czeka nas poważna rozmowa na ten temat. Kiedy spojrzał na mnie z niemym pytaniem w swoich błyszczących, żółtych oczach - uśmiechnęłam się, mając nadzieję, że zrobi to samo.
      Patrząc na moją minę, smok zaśmiał się i poczułam wielką ulgę. Nie chciałam, żeby był smutny. Niezwykle krótki czas jaki razem spędziliśmy sprawił, że poczułam się poniekąd odpowiedzialna za to, żeby na jego twarzy zawsze gościł grymas radości, a nie smutku. Było to bardziej niż dziwne, ale od zawsze szybko się przywiązywałam i zaakceptowałam to, że zaczęło mi zależeć na szczęściu tej istoty. Nie liczy się w końcu kim się jest, a to jakim się jest. On był...inny od wszystkich, to na pewno.
- Dobra, a co jest twoim hobby? - zapytałam ciekawie.
- Jedzenie! - odpowiedział stanowczo, kiwając przy tym głową, jakby chcąc podkreślić słuszność swojej decyzji.
- Haha, to było do przewidzenia! Ulubiony kolor?
- Sądzę, że niebieski - zastanowił się chwilę.- Niebo jest niebieskie, morze jest niebieskie, mój pokój jest niebieski, wodne smoki są niebieskie, wietrzne też są. To z pewnością ten kolor.
- Czyli podobały ci się jakieś niebieskie smoczyce! - krzyknęłam głośno, a jego twarz nabrała nagle niezwykle szkarłatnego wyrazu.
- Zamknij się!
- Czyżbym trafiła w sedno? Jestem wizjonerką - uśmiechnęłam się dumnie, patrząc na niego z wyższością.
- Mój przyjaciel jest niebieskim smokiem - mruknął w odpowiedzi Saah.- To dlatego...
- Chcesz mi powiedzieć, że jesteś gejem? - uniosłam jedną brew, patrząc na niego z niemałym zdziwieniem, które wywołał we mnie dzisiaj już niezliczoną ilość razy.- Tego to ja się po tobie nie spodziewałam, wiesz?
- Cholera, to nie tak. Mój przyjaciel jest smokiem wiatru i ma siostrę, która jest pół na pół, wodnym i wietrznym smokiem, ma naprawdę piękny odcień łusek i skrzydeł. W sumie to widziałem ją tylko raz i nie wiem czy znowu zobaczę, choć nie, na pewno to zrobię, ale ona po prostu nie... W sumie to skomplikowane, nie będę ci tego teraz tłumaczył.
- Nie teraz?
      Smok zirytował się i parsknął niezadowolony.
- No dobrze, nigdy ci tego nie wytłumaczę.
- Dlaczego?! - nadęłam się jak żaba i spojrzałam na niego z wyrzutem w oczach. Jednak widocznie nie ruszyło go to na tyle, by zaczął mówić dalej, a niezwykle rozbudził moją ciekawość.
      Postanowiłam, że nie odezwę się do niego, dopóki nie uchyli przede mną rąbka tajemnicy. Obiecałam sobie w myślach, że mi wszystko wyśpiewa, jak na spowiedzi świętej! Rozejrzałam się i spostrzegłam nagle, że jesteśmy już prawie przed głównym wejściem do posiadłości.
       Koło drzwi stał wysoki chłopak, zapatrzony w książkę, którą trzymał jedną ręką. Jakby czując mój wzrok na sobie, podniósł głowę i spojrzał prosto na mnie. Czas jakby stanął, moje serce zatrzepotało i zamarło.


No więc, ostatnio jakoś czuję się strasznie wyczerpana i nie wiem czy przez wakacje nie będę dodawała rzadziej postów, co nie znaczy, że przestanę robić to w ogóle (: Pewnie będą to głównie one shot'y, ze względu na to, że cały czas nie mogę ustabilizować swoich pomysłów i wybrać jednej wersji dalszego ciągu. Aktualnie tworzę coś bardzo szalonego, co zrodziło się nie tylko w moim umyśle i sądzę, że możecie się tego spodziewać na dniach :) Nie wiem czy nawet nie dzisiaj, albo jutro! Btw przepraszam, że ten rozdział taki krótki :c

Do zobaczenia :)
P.S. Zostawcie po sobie ślad w komentarzu, przecież możecie dodawać je anonimowo, jeśli się wstydzicie, albo coś... Przecież widzę, że ktoś tu zagląda :)

<<Poprzednia część                                                                                             Następna część>>
     

6 komentarzy:

  1. super ! :)
    dialogi - cudo. wprowadzają do opowiadania bardzo miłą atmosferę.
    po za tym, co mogę tu jeszcze napisać.
    dobrze wiesz, że wszystko jest na stooo pro cudowne. :)
    tylko ostatnie zdanie za bardzo mi się nie podoba. :/
    występuje powtórzenie wyrazowe. :)
    ja paska w tym roku nie miałam, ale zabrakło mi tylko 1 oceny.
    one shota dodawaj szybko, nie mam już co czytać.
    a tak szczerze mówiąc Twoje opowiadania wywierają na mnie największe wrażenie i najprościej mi się je czyta. :)
    czekam na nn.
    pozdrawiam, Healy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, dziękuję, że zwróciłaś mi na to uwagę, bo pisząc to późno w nocy nawet nie zauważyłam :) Dziękuję za komplementy, wiele dla mnie znaczą!

      Usuń
  2. Bardzo mi miło, że Ci się podoba i na pewno wpadnę do Ciebie i przeczytam wszystko od początku do końca! :) Nie ma sprawy, to nie jest dla mnie problem, ciesze się nawet, że chcesz wiedzieć co się tu dalej dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No wreszcie dorwałam się do komputera! Przeczytałam już wcześniej, na telefonie, ale na moim klamocie nie ma opcji dodawania komentarzy...
    W każdym razie zorientowałam się, że jeszcze ani razu nie skomentowałam twojego opowiadania 'W mroku' i zawiodłam się na sobie. Ale wracając do rozdziału.
    Zacznę od końca: końcówka strasznie intrygująca! Nie wiem do końca co o niej myśleć i jestem strasznie podekscytowana czekając na kolejny rozdział. Pewnie to dlatego piszę w sposób tak nieogarnięty.
    Również daję ci punkty za dialogi, lubię te przekomarzania :)) Ogółem postaci są ciekawe, fabuła też.
    Ja osobiście po raz pierwszy mam pasek - oczywiście w pierwszej gimnazjum. Bo po co mieć go w podstawówce, czy coś.
    Uwielbiam twoje one shoty i naprawdę sądzę, że mam braki w komentowaniu twojego bloga! Zaraz lecę to nadrobić.
    Czekam nn (na Anahi tym bardziej! )
    Pzdr.
    opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem załamana.
    Blogger usunął mi dłuuugi komentarz i nie mam już weny, żeby pisać go od nowa. W każdym razie nie całego.
    Więc tak: najpierw usprawiedliwienie: rozdział przeczytałam już dawno na telefonie, ale na komputer zdołałam dostać się dopiero teraz.
    I jestem ogółem zaspokojona, przynajmniej na chwilę. Końcówka mnie zaintrygowała i nie daje mi spokoju.
    Ja również daję ci punkt za dialogi. Lubię te przekomarzania :))
    Fabuła ciekawa, postacie też, nie pamiętam co napisałam wcześniej, więc zakończę na tym, że oczywiście czekam nn :))
    Pzdr. (Anahi, wróć do mnie!)
    opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aktualnie, pokazane są oba komentarze i ten, oraz ten dłuższy o którym wspominasz, ale nic się nie stało :3 Anahi już powoli zaczyna się szykować do drogi, ale jak wspomniałam w WO, nie jestem pewna czy nie napisać rozdziału z punktu widzenia któregoś z chłopaków, tym razem :)

      Usuń