niedziela, 24 sierpnia 2014

Coś o dwóch siostrach, czyli nienawiść i miłość

Tak jak się pewnie domyślacie po tytule, dzisiaj znowu dodam moje pseudo-mądrości, oraz przemyślenia na temat wyżej podany :) Nie będę przeciągać, pozwólcie, że zacznę więc.


      Ludzie, jak ogólnie wiadomo, jako istoty są zdolne do posiadania i odczuwania emocji. Nie będę teraz rozmawiać o tym co ze zwierzętami, ponieważ zdania są podzielone, ja jestem za tym, że owszem, czują - ale teraz to raczej nie ważne.O czym innym chciałam pisać.
       Nie jest to żadnego rodzaju artykuł, ani nic pewnie w tym temacie - na pisaniu czegoś takiego się nie znam, choć przyznam się bez bicia, że i to już robiłam. Pewnie to po prostu nie mój żywioł. Za to mogę się z Wami podzielić moimi przemyśleniami, na tematy siakie i owakie, jakie tylko mi do głowy wpadną. Cóż, żeby nie przeciągać tego jakże niepotrzebnego i nudnego gadania - przejdźmy właśnie do tematu głównego. O, tam na górze, w tytule.

      Dzisiejszy świat, jaki znamy, często określa się mianem bezlitosnego. Czy to ze względu na to, że ludzie lekce sobie ważą uczucia, a także zapominają o nich na rzecz pracy, kariery, czy po prostu zgorzkniałości, która rodzi się w ich sercach? Pozytywne emocje często zamieniają się w negatywne, jest to kwestia po prostu paru sekund i znacznie bardziej spotykany przypadek niż na odwrót. Możecie obejrzeć się wokół i zdać sobie sprawę, że ludzie nie lubią się nawzajem z błahych powodów, naprawdę trywialnych. Nie jestem odstępstwem od tej zasady i choć staram się nie żywić do nikogo nieuzasadnionej niechęci - nie zawsze wychodzi.
      Zdarza się często tak, że człowiek, który nas z początku przeraża, bądź odrzuca - później staje się naszym przyjacielem, albo obiektem westchnień. Jak to tak? A, normalnie. Człowiek tak jest zaprogramowany, że uczucia potrafi zmieniać tak często jak skarpetki, co dwie sekundy, wcale. Jedyne przykłady ogromnych sporów znam tylko z literatury, głównie mam na myśli szekspirowski dramat "Romea i Julię". Cóż, chyba każdy zna tę historię, więc przytaczać jej nie będę. Ogólnie rzecz biorąc taka zagorzałość może doprowadzić do przykrych skutków. Dlatego wybrałam właśnie ten przykład.
      Czy zdarza nam się pomyśleć o tym, ile nasza złość może sprawić komuś przykrości? Głównie nie, dopóki sami nie doświadczymy czegoś takiego na własnej skórze. Czyżbym mogła nazwać to karmą? Nie wiem, bo są i przypadki, że dobremu człowiekowi los kłody pod nogi rzuca. Nikt nie może przewidzieć co się stanie, trzeba być przygotowanym naprawdę na wszystko. Jednakże ile daje nam obrażanie kogoś, w dodatku bezpodstawne? Taka "opinia" nie dość, że krzywdzi, to jest i bezwartościowa. Zarówno dla nas, jak i dla naszej potencjalnej ofiary.
       Gdzieś słyszałam, że to po prostu sposób, by się dowartościować. No dobrze, okej, ale w jaki sposób to może podnieść czyjąś samoocenę? Na przykład weźmy teraz zwykłych, typowych hejterów, którzy przewijają się przez strony takie jak facebook, ask, youtube - gdziekolwiek nie wejdziemy. Cóż, witamy w internecie. Świat bezwzględności i przemocy, mogłabym czasem rzec, surfując po różnych portalach. Ogólnie rzecz biorąc, tacy ludzie głównie mają problemy, czasem ze sobą, czasem z otoczeniem. Jeśli cały świat jest przeciw nam, to tylko taki sposób życia znamy i tym samym się odwdzięczamy innym. Pięknym za nadobne, jak to się mówi.
      Są też przypadki, że taki obraźliwy komentarz, bądź ich zbiór potrafią wyrządzić katastrofalne skutki. Zwykle jest to napad grupy bezwzględnej, na osobę o względnej wytrzymałości i bardzo kruchym serduszku. Właśnie w tym momencie rodzi się ból, upokorzenie, złość i krzywda. Krzywda wyrządzana samemu sobie. Z takich właśnie powodów, choć wydają się one naprawdę nic nieznaczące, rodzi się kaleczenie samego siebie, picie, palenie, przyjmowanie narkotyków, złe towarzystwo, a w przypadku krytycznym - śmierć.
      Tak, nie musicie czytać ponownie poprzedniego akapitu. Słowa potrafią doprowadzić do śmierci. Ranią równie boleśnie co ostrza, ale rana na ciele się goi - na duszy bardzo rzadko. Dlatego powinniśmy myśleć o tym co mówimy, co czujemy. Odczuwanie nienawiści do nieznanej nam osoby tak właśnie się kończy. Krzywdą któregoś z nas. Bo i siebie samego można czymś takim skrzywdzić. Kiedy dotrzemy już do tego, że nie postępujemy właściwie to i nas to boli. Nie wiemy jak zadośćuczynić.
      No i tu leży pies pogrzebany. Nie mamy pokutować za grzechy, tylko nie grzeszyć. Spójrzmy przez chwilę na te nasze uczucia, które nie powinny być złe i brzydkie, tylko jasne, klarowne i prawidłowe. Zastanówmy się dlaczego kogoś nie lubimy, gdzie się podziała nasza sympatia do świata, którą jako dziecko posiadaliśmy? Gdzie zaufanie, kredyt na drugą szansę?
       Dobrze, pomyśleliśmy już o tym. No a przynajmniej ja pomyślałam, nie wiem czy do Was dotarło, mam nadzieję, że tak. Teraz w miarę możliwości krótko, o związkach wśród młodzieży, okej? Jak pewnie wielu z Was zauważyło, Wasi znajomi to mają partnera, to nie mają, to zmieniają orientację. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, kiedy domniemany "ukochany" się zmienił. Kasia mówi, że jest z Bartkiem, miesiąc później całuje Kamila, a kolejny tydzień później prowadzi radośnie za rękę Adama... Czy tutaj coś nie gra, czy tylko ze mną jest coś nie tak?
      Nie będę nad tym rozmyślać, bo to oczywiste, że tak. Zbyt wyidealizowana miłość i związki przez ciągłe czytanie książek. Jednak, żeby nie było, że jestem potworem, kochać też umiem i kocham bardzo mocno. Dlatego dziwią mnie związki po miesiącu i na miesiąc. Ledwo kogoś znasz, a już jest twoim wybrankiem na całe życie, a chwilę później mówisz "jednak się pomyliłam, nie pasowaliśmy do siebie...". Nie dość, że dziwne to i mniemam, że raniące. Nie potrafię powiedzieć czy są to związki bez uczuć, bo te potrafią rodzić się bardzo szybko i nawet szybciej usychać. Choć jeśli coś trwa tylko chwilę, to po co się w to plątać.
       Znaczy rozumiem moment, kiedy myślisz, że coś do kogoś czujesz. Jasne, sprawdźmy to, spróbujmy, nie ma sprawy. Jednak jeśli nic nie czujesz do tej osoby, to po co robisz jej nadzieję i sobie zresztą tak samo? Bo niezależnie od tego co później powiesz, zależało ci. Choćby przez maleńką chwilę, ale zależało. Boli was to prawie tak samo. Choć trudno mi o tym mówić, bo nigdy w żadnym związku nie byłam ( a to dziwne...), to widzę co się dzieje wokół mnie. Niby trzeba być rozrywkowym, ale żeby kosztem kogoś innego? Nie mogę też obwiniać osób, którym wydaje się, że coś czują. Choć w pewnym sensie i bym mogła. Po co się spieszyć, jak kocha to poczeka. Nie jesteś pewien swoich uczuć? Testuj je.
      Nie wiem co jeszcze mogłabym napisać, poza tym, że irytują mnie 'związki na pokaz' jakże modne w tych czasach! Zwykle bywa tak, że jedna strona jest zaangażowana emocjonalnie, a druga się bawi. Po cóż się przejmować moim chłopakiem/dziewczyną? Skoro mnie to nic nie obchodzi, pewnie jego/jej też nie. No i masz babo placek, skąd to podejście? Czy ludzie zapominają powoli co to jest miłość? Jak to jest kochać i co to znaczy, z czym się wiąże, czym w ogóle jest? Nie mam pojęcia. Jak to jest z Wami? Co o tym sądzicie?


Możecie napisać swoje opinie pod spodem, jeśli to przeczytaliście oczywiście. Wiem, że wyszło długo, nawet nie wiem czy na temat, ale tak już mam jak zaczynam pisać coś innego niż opowiadanie. Dajcie znać w komentach, czy jest bardzo źle, co sądzicie i jakie zapatrywanie macie na tę sprawę. Miłego!

P.S. Biorę się właśnie za pisanie horrorku, czekajcie troszeczkę :)
Pozdrawiam, Nari

2 komentarze:

  1. mam takie samo zdanie co do związków jak ty.
    faktycznie to strasznie irytujące, że większość nastolatków chce być w związku by stać się cool -,-
    jeśli coś do kogoś czujesz poczekaj.
    warto to sprawdzić, bo jak piszesz emocje mogą wypytywać w kilka tygodni
    również jak i ty uważam że zwierzęta mają uczucia. ;)
    mam nadzieję, , że jeszcze o tym napiszesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ever wanted to get free Twitter Re-tweets?
    Did you know you can get these ON AUTO-PILOT AND TOTALLY FREE by using Like 4 Like?

    OdpowiedzUsuń