wtorek, 20 stycznia 2015

W Mroku (9)

Heyo, witam ponownie! Dzisiaj znowu postanowiłam zająć się przygodami smoka, bez konkretnego powodu w sumie. Nie wiem jak wyjdzie, ale jeśli ogarnę się z tym wcześnie to jeszcze usiądę do pisania Anahi, bo pewnie na to też czekacie :) Szczerze mówiąc, to nie wiem co wyprawiam, bo powinnam chyba się uczyć na fizykę, ale kogo to w końcu obchodzi, prawda? Jak tam wasze średnie na półrocze? Za ile ferie? Ja od 2 lutego :P Lecim w każdym razie.


       Tej nocy nie spałam dobrze. Co chwilę budził mnie uporczywy ból i dziwny niepokój, który był poniekąd tłumiony przez ciepło leżącego za mną Saah'a. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy cała złość już mu przeszła, bo nie zachowywał się jak rozjuszony porywacz. Doszłam do wniosku, że naprawdę bym chciała, żeby zapomniał. Dla mnie samej też pewnie byłaby to lepsza opcja. Otumaniona snem, raczej nie zwracałam uwagi na otoczenie, które też nie pozostawiało wiele do życzenia. Wszystko z pozoru było w porządku, ale mi coś nie pasowało.
      Do połowy otwartymi oczami rozglądałam się dookoła, nie mogąc zlokalizować źródła swojego niepokoju. Wtedy usłyszałam kroki i okropny łomot, jakby coś niespodziewanie zaczęło się rzucać. Następnie tylko głuche uderzenie. Poderwałam się do pozycji siedzącej, już mając zrzucić stopy na podłogę i pobiec w stronę hałasu, no ale przecież musiałam zostać zatrzymana. Standardowy scenariusz, życie ze smokiem nie jest łatwe. Saah oplótł moją talię ramieniem i patrzył na mnie przez zamglone jeszcze snem oczy. Miały pytający wyraz.

- Nie słyszałeś tego? - powiedziałam, patrząc na niego niecierpliwie. Naprawdę chciałam sprawdzić co się dzieje, a przy nim odwagi jakoś mi nie brakowało.
- Spałem... A ty czemu nie?
- Bo się obudziłam. Nie zmieniaj tematu, co to było? - dociekałam dalej.
- Skąd ja mam wiedzieć? - prychnął całkowicie niezadowolony i przeczesał palcami czerwone włosy.- Jestem tutaj, a nie tam. Pójdę sprawdzić, okej?
      Mierzyliśmy się przez chwilę wzrokiem, dobrze wiedząc co za chwilę powiem. Smok wyglądał na niezwykle niezadowolonego i spiętego, miał wyprostowane plecy i cofnięte ramiona. Jakimś cudem, powoli zaczynałam rozumieć jego humory. Teraz mi się to nie podobało, uniosłam podbródek, eksponując mu swoją nieugiętą postawę.
- Nie - powiedział od razu.- Ty nie idziesz.
- Ja usłyszałam i chcę to sprawdzić!
- Nie - to była jego jedyna odpowiedź. Przerzucił przez mnie nogi i jednym podskokiem wstał z kanapy. Popchnął mnie z powrotem do pozycji leżącej, co w sumie ostatnio chyba bardzo lubił robić. - Czekaj tu na mnie, zaraz po ciebie przyjdę.
- Po mnie? - zdziwiłam się lekko, czyli dowiem się o co chodzi?
- Przeniosę cię do sypialni, kręgosłupy sobie powykrzywiamy na tych kanapach...
- Umiem chodzić, to po pierwsze! - zdenerwowałam się, jak zwykle z niewiadomego powodu. Typowa kobieta, dokładnie tak.- A po drugie, czy ty nie możesz spać sam? Może mi tu wygodnie?
- Z pewnością - prychnął.- Może i mogę, ale nie chcę. Bo po co? We dwoje zawsze raźniej, a do tego cieplej.
      Nie powiedziałam już ani słowa, patrząc na niego z powątpiewaniem w oczach, choć dobrze wiedziałam, że miał rację. Poza tym nie byłam nawet do końca pewna, czy zasnęłabym sama w tym domu, o czym jakimś cudem musiał wiedzieć. Saah jeszcze przez chwilę na mnie patrzył, co jak zawsze wprawiło mnie w zakłopotanie i nagle się uśmiechnął. Uwielbiałam to jak wtedy wyglądał, jego twarz nabierała takiego niewinnego, chłopięcego wyrazu. Odwzajemniłam uśmiech i patrzyłam jak znika za drzwiami, dopiero potem zdając sobie sprawę, że mógł to być wybieg mający na celu uspokojenie mnie i przekonanie do zostania. Westchnęłam niezadowolona, że jak zwykle myślę dopiero po fakcie. Jednak doszłam do wniosku, że wyglądało to zbyt szczerze.
      No i znowu usłyszałam ten hałas, tym razem pojedyncze uderzenie. Zaniepokojona, chciałam się podnieść, ale niespodziewanie (a jakże) zabolała mnie noga. Los naprawdę mi nie sprzyjał. Siedziałam tylko, delikatnie dotykając podeszwy stopy, próbując ocenić jak bardzo było źle. W skali od zera do dziesięciu, bolało na jedenaście. Miauknęłam cichutko, kiedy przycisnęłam za mocno. Wzięłam dwa głębokie oddechy, a drzwi znów się otworzyły. Saah stał w nich ze zmarszczonymi brwiami:
- Co ty wyprawiasz?
- Boli...- chlipnęłam cicho.
- Dlatego podrażniasz ranę? To wszystko tłumaczy - mruknął pod nosem, podchodząc do kanapy. Wsunął ręce pode mnie i podniósł, co po raz kolejny mnie zadziwiło. Nie wyglądało na to, żeby sprawiało mu to jakikolwiek problem.- Zaraz coś na to poradzimy.
      Wyszliśmy na całkowicie ciemny korytarz, na którym drogę widział tylko mój smok. Jakoś zmęczenie zaczęło brać nade mną przewagę, więc nie miałam siły prosić go już, by mi powiedział o co chodziło. Spojrzałam na jego twarz, której też nie widziałam wcale tak wyraźnie. Wyglądał na niezwykle zajętego swoimi myślami, więc ugłaskana faktem późnej nocy i wyczerpania, dałam mu spokój. Kiedy weszliśmy do sypialni i zostałam ułożona na łóżku, Saah zapalił światło. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to czerwona smuga na jego policzku. To z pewnością była krew, prawda?
      Jakby wyczuwając, że coś jest nie tak, smok spojrzał w obramowane złotem lustro. Jego ręka tak szybko wytarła twarz i otarła się o nogawkę spodni, że ledwie szło zauważyć ten prosty ruch.
- Saah...- powiedziałam, czując jak moje ciało zaczyna się trząść.
- Sona wrócił pijany i okrwawiony, prawdopodobnie z kimś się pobił. Nie mógł wytłumaczyć, bo bełkotał niesamowicie...- spojrzał w bok, tłumacząc się. Wiedziałam, że nie była to do końca prawda.- Wcześniej słyszałaś jak tłukł się o ściany. Odprowadziłem go do pokoju, a on w geście wdzięczności upaćkał mnie swoją krwią.
      Było takie przysłowie, "tylko winny się tłumaczy", które pasowało mi tu aż nadto. Skinęłam powoli głową, próbując samej sobie wmówić, że mu wierzę. Jednak tak nie było, cała historia nie trzymała się kupy. Wtedy przypomniała mi się ich wcześniejsza rozmowa i pomyślałam, że Saah wyszedł się tym zająć. Znowu się we mnie zakotłowało, a serce podskoczyło mi do samego gardła. Starałam się tego po sobie nie pokazać, ale widocznie nie byłam złą aktorką. Smok wyglądał na zmieszanego i tylko dłonią wskazał białe drzwi, które prawdopodobnie kryły za sobą łazienkę. Skinęłam głową.
      Rozejrzałam się dookoła i zrozumiałam, że to pokój czerwonowłosego. Jak wcześniej wspominał, ściany były niebieskie,a okna duże i z drewnianym obramowaniem. Podłoga z wiśniowego drewna i zagłówek łóżka też. Z niejakim zdziwieniem zauważyłam, że ma ono podpięty u góry baldachim. Zachichotałam na myśl, że Saah mógł chcieć poczuć się jak księżniczka. Wiele tu nie było, gdyż większość powierzchni i tak zajmowało właśnie łóżko. Oprócz tego stały jeszcze dwie szafki, no i biblioteczka. Było tu całkiem przytulnie. Opadłam na miękki materac, pozwalając swoim oczom się przymknąć.
      Byłam już w stanie półsnu, kiedy usłyszałam jak drzwi się otwierają. Nie przejęłam się specjalnie, dopóki nie usłyszałam głosu.
- Ty nie idziesz się umyć?
- Hm? Jasne, idę. Oczywiście - wymamrotałam sennie, podnosząc się z łóżka. Dopiero chwilę potem przypomniałam sobie o tym, jak bardzo zaboli mnie noga, kiedy opuszczę ją na podłogę. Spojrzałam niezdecydowana na smoka.
- Zaniosę Cię do łazienki, a Ty już stamtąd dasz sobie chyba radę. Jak skończysz to mnie zawołasz, okey?
- Jasne, jasne.
      W ten oto sposób zostałam przetransportowana dna krawędź dużej wanny, zaopatrzona w ręcznik i piżamę, a także jakieś kosmetyki. Były w tym kremy i balsamy, co uznałam za całkiem miły gest. Samą kąpiel pamiętam jak przez mgłę, może dlatego, że byłam nieziemsko zmęczona. Wiem tylko, że moje mięśnie cudownie się rozluźniły pod wpływem gorącej wody. Kiedy byłam już ubrana i pachnąca płatkami róż, krzyknęłam:
- Saah, przyjdziesz?
     Odpowiedzi nie uzyskałam, ale mój osobisty tragarz pojawił się parę sekund później, wyglądając na  niezadowolonego i wyrwanego z całkiem przyjemnej drzemki. Włosy śmiesznie sterczały mu na wszystkie strony. Kiedy zostałam już odeskortowana do pokoju i oparta na łóżku, smok zatrzymał się pochylając nade mną. Znów mi się przyglądał, a ja czułam jak moje serce zaczyna bić szybciej. Nie byłam zestresowana, raczej wyczekiwałam. Zauważyłam jak wzrok Saah'a waha się, raz padając na oczy, a raz na usta. Przechylił głowę i kiedy nie spotkał się z żadnym protestem, po prostu mnie pocałował. Jakaś część mnie odetchnęła z zadowoleniem 'No nareszcie...'. Druga część, jak zwykle była zdziwiona.


Tak, przerwę w tym momencie. Amen, nie mam już siły :P Na dzisiaj skończę, branoc. Jakieś komentarze?

<<Poprzednia część                                                                                             Następna część>>

2 komentarze:

  1. Aaaa no prosze prosze! Czyli jednak tak, jak się spodziewałam :p
    Chodzi mi oczywiscie o ten pocałunek:) To zachowanie Saah'a było jakby dla mnie zapowiedzią, że dojdzie do czegoś takiego.
    Hmm znowu zastanawiam się, co to mogło być... Jakoś nie wierzę smoczkowi, że jego smoczy przyjaciel wrócił i go obrudził krwią. Bardziej uwierzyłabym, że poszedł nakarmić jakąś bestię krwistym miesem i ona tak się na ten pokarm rzuciła, że go ochlapała (wiem, naciagane)

    Czekam nn
    shadowofland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. 44 yrs old Database Administrator III Dolph Pedracci, hailing from Pine Falls enjoys watching movies like "Hamlet, Prince of Denmark" and Knife making. Took a trip to Harar Jugol and drives a Mercedes-Benz W196. Link strony

    OdpowiedzUsuń